Islamska organizacja "Brygady Islambuli" przyznała się do wczorajszego zamachu w Moskwie. W eksplozji w pobliżu Dworca Ryskiego zginęło 10 osób. Dziś w rosyjskiej stolicy znów ogłoszono alarm.

Wczorajszy zamach to kara za prześladowanie muzułmanów w Czeczenii - głoszą Brygady w internetowym oświadczeniu. Ugrupowanie to wcześniej wzięło na siebie odpowiedzialność za katastrofy dwóch rosyjskich samolotów w zeszłym tygodniu. Zginęło w nich 90 osób.

Do eksplozji doszło o 18:05 w pobliżu Dworca Ryskiego. Według rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa, w powietrze wysadziła się kobieta. Bomba, o bardzo dużej sile rażenia, wypełniona była kawałkami metalu i kulkami z łożysk tocznych. Zapaliły się dwa samochody, z budynków wyleciały szyby; wokół leżały rozrzucone ciała zabitych.

Na miejsce zamachu terroryści wybrali tym razem ruchliwe miejsce, gdzie przecinają się dwie arterie komunikacyjne Moskwy - ulica Prospiekt Mira i mijająca ją wiaduktem jedna z centralnych obwodnic. W okolicy znajduje się Dworzec Ryski, stacja metra i spore centrum handlowe z halą targową, rynkiem warzywnym i siecią sklepów.

Przypomnijmy, dokładnie tydzień temu w dwóch zamachach na rosyjskie samoloty pasażerskie zginęło 90 osób. Na pokładach obu maszyn były kobiety, które zidentyfikowano jako Czeczenki.

Terroryści-samobójcy już wcześniej kilka razy atakowali Moskwę. W lutym 41 osób zginęło na zatłoczonej stacji metra. W grudniu ubiegłego roku zamachowczyni wysadziła się w centrum miasta, zabijając 5 osób.