Skatowany półtoramiesięczny chłopiec mógł zginąć od trzech uderzeń o podłogę - to opinia biegłego lekarza, do której dotarł nasz reporter. Do tragedii doszło w miniony piątek w jednym z mieszkań przy alei Sikorskiego w Olsztynie. Zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym usłyszała 29-letnia matka chłopca.

Skatowany półtoramiesięczny chłopiec mógł zginąć od trzech uderzeń o podłogę - to opinia biegłego lekarza, do której dotarł nasz reporter. Do tragedii doszło w miniony piątek w jednym z mieszkań przy alei Sikorskiego w Olsztynie. Zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym usłyszała 29-letnia matka chłopca.
Zdj. ilustracyjne /Piotr Bułakowski /RMF FM

29-latka twierdzi, że jej agresja wobec dziecka nie była celowa. Jej zeznania podważa jednak wstępna opinia biegłego, który wykluczył tutaj przypadkowość. Chłopiec mógł zginąć od trzech silnych uderzeń o podłogę. Dokładne przyczyny śmierci pozwoli ustalić dopiero sekcja zwłok. Ta zaplanowana była na dziś, jednak śledczy postanowili zasięgnąć opinii zakładu medycyny sądowej w Gdańsku i na wyniki trzeba będzie poczekać do jutra.

29-latka przebywa teraz na obserwacji psychiatrycznej w zakładzie w Stargardzie Szczecińskim. Wiadomo, że wcześniej przechodziła badania w kierunku depresji poporodowej. Choroby jednak nie stwierdzono.

32-letni mąż i ojciec dziecka, który również został zatrzymany w piątek został zwolniony do domu. Wcześniej został przesłuchany w charakterze świadka - powiedział naszemu reporterowi prokurator Krzysztof Góski. Gdy doszło do tragedii, mężczyzny nie było w domu.

Chłopiec z licznymi urazami głowy trafił do Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala Dziecięcego w piątek. Po wstępnych badaniach okazało się, że miał m.in. pękniętą kość czaszki. Mimo starań lekarzy zmarł.

(mpw)