Uznanie Dariusza P. podejrzanego o zabójstwo żony i czworga dzieci za niepoczytalnego w poprzednich sprawach karnych nie oznacza, że taką samą opinię biegli wydadzą o nim w postępowaniu dotyczącym śmierci jego bliskich - stwierdził pełnomocnik rodziny ofiar Bartosz Sapota. Pytany, czy jego klienci wiedzieli o tym, że mężczyzna leczył się psychiatrycznie, odpowiedział: "Nie było im wiadomo nic na ten temat”.

Pragnę podkreślić, że to, że ktoś w jednym postępowaniu został uznany za niepoczytalnego i zostało to postępowanie umorzone w trybie art. 31 kodeksu karnego nie oznacza, że w jakiejkolwiek innej sprawie ten sam artykuł musi mieć zastosowanie - tłumaczył Sapota na spotkaniu z dziennikarzami. To nie są równoznaczne ze sobą rzeczy - dodał. Pytany o stan 17-letniego Wojciecha - jedynej osoby, która ocalała z pożaru stwierdził, że chłopak jest "przygnieciony całą sytuacją i stara się zachować pewną normalność".

Sapota powiedział, że ani on, ani jego klienci nie mieli dotychczas dostępu do akt śledztwa, ale na razie o to nie zabiegali. Zaznaczył też, że członkowie rodziny ofiar są zadowoleni z pracy prokuratora.

W pisemnym oświadczeniu, odczytanym przez pełnomocnika, rodzina żony Dariusza P. podziękowała przedstawicielom "większości mediów" za uszanowanie ich prawa do prywatności. Rodzina jest wdzięczna, że pozwalacie państwo na przeżywanie tego trudnego czasu bez kamer i blasku fleszy. Serdecznie prosimy o dalsze zachowanie wysokiego poziomu profesjonalizmu i niekontaktowanie się z rodziną - napisano w dokumencie.

Dariusz P. jest podejrzany o podpalenie w ub. roku domu w Jastrzębiu-Zdroju i zabicie w ten sposób żony i czworga dzieci. Mężczyzna został zatrzymany i aresztowany pod koniec marca. Kilka dni temu wyszło na jaw, w przeszłości miał kłopoty z prawem. Unikał kary, bo biegli po badaniach ambulatoryjnych, uznawali go za niepoczytalnego.

(mn)