Eksperci i nauczyciele krytykują Katarzynę Hall za nową podstawę programową. Ich zdaniem jest zbyt obszerna, niejasna i ukazała się za późno. Monumentalna, ośmiotomowa publikacja to fundament systemu szkolnictwa w Polsce.

Osiem tomów to spore wyzwanie, zwłaszcza dla nauczycieli młodych stażem. Całość ma więcej niż "Krzyżacy" czy "Potop". Nie każdy nauczyciel musi przeczytać wszystko, ale materiał tak czy inaczej przytłacza. Ministerstwo wypuściło epickie dzieło, prawie 900 stron tekstu, przez który ciężko się przebić. Ja jestem historykiem, na szczęście miałem tylko jeden tomik do przeczytania, ale taki kolega z polonistyki ma co najmniej cztery - mówi jeden z nauczycieli:

Bardziej doświadczeni koledzy, którzy przeżyli niejedną już reformę dodają, że to wcale nie koniec. To jest, że tak powiem, gra wstępna. Sama podstawa programowa - jak sama nazwa wskazuje - to jest dopiero podstawa, a jeszcze za tym stoją programy nauczania, stoją podręczniki... - komentują:

To wszystko zostaje na głowie nauczyciela. Nic dziwnego, że gimnazjach program nauczania powstał właściwie tuż przed pierwszym dzwonkiem, co chyba nikomu nie służy. A już uczniom najmniej.