Nic nie zagraża życiu jedenastu górników, którzy po nocnym wstrząsie w kopalni „Halemba – Wirek” w Rudzie Śląskiej pozostają w szpitalach. Ośmiu lżej poszkodowanych już wróciło do domów. Ranni maja urazy kręgosłupa, złamania i ogólne potłuczenia. Do wstrząsu doszło około 600 metrów pod ziemią. Górnicy zdołali wydostać się z zagrożonego rejonu o własnych siłach.

Zaskoczeni przez wstrząs pracownicy przebywali 636 metrów pod ziemią. Nie wydobywali węgla, ale wykonywali innego rodzaju prace. Po wstrząsie zamknięto jedyną ścianę wydobywczą w tej kopalni.

Dziś, w rejonie wstrząsu ma być przeprowadzona wizja lokalna. Przedstawiciele nadzoru górniczego i eksperci ocenią wówczas rozmiar szkód, spowodowanych wstrząsem. Jeżeli okaże się, że są znaczne, wstrząs może być zakwalifikowany jako tąpnięcie.

W piątek rano w drugiej części tej kopalni - "Halembie" - 830 metrów pod ziemią

spaliła się stacja transformatorów. Jedna osoba została poparzona, a kilkanaście podtruło się dymem.

Kopalnie w Rudzie Śląskiej, gdzie eksploatacja górnicza prowadzona jest od blisko 200 lat, uważane są za zakłady najbardziej narażone na silne wstrząsy oraz inne naturalne zagrożenia górnicze. "Wirek" należy właśnie do takich starych kopalń. Kończą się tam złoża węgla, dlatego niedawno kopalnię połączono z pobliską "Halembą".