Stefan Niesiołowski poszedł na pełną współpracę ze śledczymi prowadzącymi postępowanie w sprawie nielegalnej organizacji "Ruch" - wynika z dokumentów SB, do których dotarła "Rzeczpospolita".

Według gazety, Niesiołowski zaczął udzielać informacji podczas pierwszego przesłuchania. W kolejnych ujawnił, kto kryje się pod poszczególnymi pseudonimami, a potem zobowiązał się do udzielenia wszelkich informacji, w zamian za złagodzenie kary. Dostał jednak wyrok 7 lat pozbawienia wolności. Z dokumentów wynika też, iż wicemarszałek Sejmu obciążył swoją ówczesną narzeczoną Elżbietę Królikowską.

Dziennik przypomina, że w 1989 r. Niesiołowski w swojej książce "Wysoki brzeg" sam przyznał, iż załamał się w śledztwie. Musiałem się zdecydować - albo zaprzeczać wszystkiemu i odmówić zeznań, albo zeznawać wykrętnie. Nie miałem odwagi ani siły odmówić zeznań i to był mój największy błąd. Potem nie rozumiałem dlaczego. Nic mnie właściwie nie usprawiedliwiało, poza strachem - cytuje gazeta fragment książki.