Ujawnione przez IPN archiwalne materiały dt. Marka Belki nie dają jasnej odpowiedzi, czy premier podjął współpracę z SB. Rzecznik praw obywatelskich namawia Belkę, by zwrócił się do Sądu Lustracyjnego o wyjaśnienie sprawy.

Wg opozycji Marek Belka, podpisując instrukcję wyjazdową, podpisał zgodę na współpracę ze służbami PRL. Dlatego też domaga się, by premier zrezygnował ze stanowiska. Platforma Obywatelska zaapelowała do prezydenta, by ten skłonił premiera do dymisji, i na czas do wyborów powołał nowego, bezpartyjnego szefa rządu.

Belka nie zamierza jednak rezygnować. Uważam, że całość tej sprawy jest to kpina z prawa. W sensie prawnym sprawa mojej lustracji jest zamknięta - mówił premier Marek Belka.

Także Aleksander Kwaśniewski zapowiedział, że nie przyjmie ewentualnej dymisji premiera. Nie ma czasu, ani dobrych rozwiązań personalnych, aby w ogóle dyskutować o zmianie rządu - powiedział prezydent.

W „teczce” premiera nie ma jego raportów dla SB

Od rana dziennikarze i naukowcy mogą zajrzeć w IPN do akt SB szefa rządu. Okazuje się, że nie ma tam ani jednego raportu sporządzonego ręką Belki; są za to raporty oficerów wywiadu z rozmów z obecnym premierem.

16 sierpnia 1984 roku Marek Belka napisał oświadczenie o zachowaniu w ścisłej tajemnicy faktu i treści rozmowy z funkcjonariuszem wywiadu PRL. Można było wyczuć, że Marek Belka traktuje współpracę z naszą służbą jako zło konieczne, gdyż odmowa oznacza zastrzeżenie wyjazdu zagranicznego - napisał podporucznik SB Kosiorowski w notatce z rozmowy przed wyjazdem Belki do USA 11 września 1984 roku.

Informacje z "teczki" nie precyzują, czy Markowi Belce nadano kryptonim "Belch", czy też on sam go przyjął (sam Belka mówił w Sejmie, że nie wybrałby sobie takiego brzydkiego pseudonimu). Według notatki z 10 czerwca 1985 r., w Chicago z "Belchem" rozmawiało dwóch agentów FBI. W lipcu tamtego roku "Belch" opowiedział o tej rozmowie funkcjonariuszom wywiadu PRL. Według notatki końcowej, spotkania z Belką po jego powrocie z USA "nie przyniosły istotnego uzysku informacyjnego".

W opinii funkcjonariuszy, tylko jeden z materiałów, dostarczonych przez Belkę, ale opracowanych przez inną osobę, "oceniono jako wartościowy". Jedyna wzmianka w teczce Belki o przekazaniu materiałów dla wywiadu PRL dotyczy opracowania na temat rynku produktów rolnych, które Belka miał uzyskać od profesora uniwersytetu w Chicago. Według wywiadu PRL, materiał ten mógł mieć "wartość dla celów porównawczych".

Cała teczka liczy 68 kart. Zawiera łącznie 20 dokumentów. Jest kopią z mikrofilmów. Posłuchaj relacji reportera RMF:

Przypomnijmy, premier nie miał procesu lustracyjnego, bo rzecznik interesu publicznego uznał, że nie ma do tego podstaw. Czy rzeczywiście Belka nie spełnia warunków, które pozwoliłyby uznać go za tajnego współpracownika specsłużb, analizuje Konrad Piasecki. Posłuchaj:

W kontekście tego, co można przeczytać w teczce Belki, trudno zrozumieć dlaczego premier tak jednoznacznie i pewnie odpowiedział „nie” na pytanie orlenowskiej komisji śledczej: czy podpisał dokument o współpracy z SB.

Przypomnijmy, komisja uważa, że Belka skłamał i dlatego skierowała w tej sprawie wniosek do prokuratury. Na jakim etapie jest śledztwo, dowiadywał się Tomasz Skory. Posłuchaj: