Niedźwiedzica z małym niedźwiadkiem wybrali się na majowy spacer po Babiej Górze. W sobotę zauważył je pracownik tamtejszego parku narodowego Wacław Trzebuniak, gdy przechodziły przez ścieżkę rowerową.

Pracownik Parku o świcie dostrzegł w lesie sylwetkę dużego zwierzęcia. Początkowo myślał, że to dzik, ale gdy zwierzę wyszło na parkową drogę, która służy też rowerzystom, nie miał wątpliwości. To była dorosła niedźwiedzica, za którą turlał się mały miś, prawdopodobnie urodzony w tym toku - poinformował przyrodnik z parku Maciej Mażul. Jak podkreślił, niedźwiedzia bardzo trudno spotkać w beskidzkich lasach.

Trzebuniak, który siedział w terenowym samochodzie, zachował spokój, nie zwracając na siebie uwagi. Samica, zwłaszcza gdy wędruje z młodym, jeśli poczuje zagrożenie, może być bardzo niebezpieczna.

Sytuacja była groźna, tym bardziej, że w samochodzie dach był brezentowy. Mogłaby go z łatwością rozszarpać - wyjaśnił Mażul.

Niedźwiedzie coraz częściej odwiedzają okolice Babiej Góry, ale przyrodnicy nie mają pewności, czy zimują one na tym terenie. Nasz park jest stosunkowo nieduży, znacznie mniejszy niż rewir dorosłego drapieżnika. Niedźwiedzica z młodym może już być na Słowacji - dodał Mażul.

Niedźwiedź brunatny jest największym drapieżnikiem żyjącym w polskich lasach. Waży do 250-300 kg. Żyje średnio 20-25 lat. W Polsce jest pod całkowitą ochroną.


(j.)