Rodzinny dramat w Bytomiu. Do szpitala trafiło 4-miesięczne dziecko. Chłopiec był w stanie skrajnego wyczerpania i niedożywienia. Rodzicom postawiono zarzut narażenia dziecka na niebezpieczeństwo utraty życia. Oboje są pod dozorem policji.

Rodzinny dramat w Bytomiu. Do szpitala trafiło 4-miesięczne dziecko. Chłopiec był w stanie skrajnego wyczerpania i niedożywienia. Rodzicom postawiono zarzut narażenia dziecka na niebezpieczeństwo utraty życia. Oboje są pod dozorem policji.
zdjęcie ilustracyjne /Andrew Matthews (PAP/PA) /PAP

Pogotowie do 4-miesięcznego chłopca wezwała znajoma jego rodziców, która przyszła do nich w odwiedziny. Kobietę zaniepokoił stan dziecka, które wyglądało, jakby ledwo żyło - mówi Tomasz Bobrek z policji w Bytomiu.

Dziecko nadal jest w szpitalu. Kiedy tam trafiło, było niedożywione, zaniedbane i miało na ciele ślady odleżyn. Lekarze uznali, że to stan skrajnego wyczerpania.

W chwili zatrzymywania rodzice byli trzeźwi. Ojciec nie chciał jednak rozmawiać z policja. Matka tłumaczyła, że próbowała karmić dziecko, ale chłopiec nie chciał jeść i pić. Lekarze będą teraz określać, jak długo mogło to wszystko trwać.

W tej rodzinie jest jeszcze półtoraroczne dziecko, z którym nic złego dotąd się nie działo.

Co będzie dalej z tą rodziną - zadecyduje sąd. Rodzice mają 21 i 22 lata. Oboje nie pracują. Korzystają z pomocy socjalnej.

Grozi im do 5 lat więzienia.

APA