227 ton żywności do utylizacji. Wycofywane z rynku produkty, w których użyta mogła zostać sól przemysłowa, mają zostać spalone lub przerobione na kompost - ustaliła reporterka RMF FM Agnieszka Witkowicz. I choć pojawiały się uspokajające komunikaty, że sól nie jest szkodliwa dla zdrowia, to sanepid i tak wycofuje ją z obrotu.

To nie jest produkt żywnościowy, jeśli coś nie jest produktem żywnościowym nie może się pojawić na rynku - podkreśla minister rolnictwa Marek Sawicki. Ta żywność jest wycofywana nie dlatego, że mogła szkodzić. Złamano pewną zasadę branży żywnościowej, istnieje podejrzenie, że mogła być zafałszowana i to jest powód - tłumaczy z kolei Jan Bondar, rzecznik Głównego Inspektora Sanitarnego. Jak zaznacza, chodzi o ostrożność.

Jaka jest więc gwarancja, że zafałszowane produkty tylnymi drzwiami nie trafią z powrotem na rynek? Sanepid twierdzi, że zabezpieczeniem będą dokumenty, które trzeba przygotować przy okazji utylizacji.

Wycofywana żywność jest natychmiast utylizowana, więc nie ma możliwości, żeby wróciła na rynek - przekonuje Marek Sawicki. Producenci mają obowiązek produkty spalić lub przerobić na kompost. I muszą mieć świadectwa, że to zrobili. Te dokumenty będą później sprawdzać kontrolerzy z sanepidu.

Urzędnicy wierzą, że oszustw nie będzie, bo grożą za nie kary do 3 lat więzienia. Tyle tylko, że przed wybuchem afery też wierzono, że żywność na rynku spełnia normy. Tymczasem rzeczywistość pokazała, że przez lata było inaczej.

Na rynek w ciągu miesiąca mogło trafiać nawet tysiące ton niejadalnej soli

Przypomnijmy - z ustaleń prokuratury wynika, że trzy firmy - dwie z województwa kujawsko-pomorskiego i jedna z woj. wielkopolskiego - mogły miesięcznie sprzedawać tysiące ton niejadalnej soli, jako sól spożywczą. Co więcej proceder mógł trwać latami. Sól przemysłowa trafiała do odbiorców hurtowych, wytwórni wędlin, przetwórni ryb, mleczarni, czy piekarni.

Do tej pory zatrzymano pięć osób. Usłyszały już zarzuty wprowadzenia do obrotu środka spożywczego szkodliwego dla zdrowia lub życia człowieka. Grozi za to do pięciu lat więzienia.

To niejedyna afera żywnościowa wykryta w ostatnim czasie. Jak ustalił reporter RMF FM Adam Górczewski na rynek trafił podrobiony susz jajeczny z Wielkopolski, który zawierał śladowe ilości jajek. Co gorsza do jego produkcji używano zepsutych jaj. Z badań wynika, że w fałszowanym suszu były niebezpieczne bakterie.