Błyskawiczne kary dla kierowców, którym za zbyt szybką jazdę fotoradar zrobił zdjęcie. To główny cel ustawy przygotowanej przez Inspekcję Transportu Drogowego. Projektem ustawy wkrótce zajmie się rząd.

Zobacz również:

Nowe prawo pozwoli od razu karać właściciela pojazdu, jeśli nie wskaże on kierowcy, który popełnił wykroczenie. Inspekcji drogowej zależy na zmianach, bo jak twierdzi, teraz zbyt wielu kierowców unika mandatów, odsyłając inspekcję do kolejnych użytkowników samochodu, a ITD może z nimi jedynie korespondować. Owszem ja pojazd używałem ale w tym czasie przekazałem kolejnej osobie. I czasem tych ogniw jest 4-5. Koszta, jakie tutaj organ musi ponieść zrównują się albo przekraczają grzywnę nałożoną w drodze mandatu karnego - wyjaśnia Adam Jasiński z ITD.

Dlatego według nowych zasad jeśli właściciel auta w ciągu 21 dni od zawiadomienia nie wskaże kierowcy, który popełnił wykroczenie, sam zostanie ukarany mandatem. Inspekcja ma w ten sposób oszczędzić m.in. czas i pieniądze wydawane na procesy. Przedłużające się postępowania lądują bowiem w sądach, a przy obecnych przepisach po zakupie 300 fotoradarów mogłoby do nich trafiać nawet 18 tysięcy spraw dziennie.

Nie 300 a 200, nie lipiec a najwcześniej listopad

Nowe prawo powinno wejść w życie jeszcze w tym roku, zanim przy drogach pojawią się nowe fotoradary. Nieco ponad 200 sztuk ma pojawić się na drogach najwcześniej w listopadzie. Wcześniej ITD zapowiadało, że będzie ich więcej, bo 300 i staną już w lipcu. Powodem opóźnień są problemy między innymi z przetargiem, który organizuje Inspekcja Transportu Drogowego. W pierwszej kolejności urządzenia będą ustawiane w wyznaczonych już miejscach, tam gdzie maszty już się znajdują. Ale jest też 60 nowych lokalizacji, w których fotoradary mają się znaleźć po raz pierwszy. To oznacza, że trzeba tam doprowadzić prąd i uzyskać wszystkie potrzebne decyzje budowlane.