"Czasami musimy przerwać modlitwę i jechać gasić pożar" - przyznają zakonnicy z mazowieckiego Niepokalanowa. Właśnie tam działa jedyna w Polsce, bo złożona z samych braci franciszkanów Ochotnicza Straż Pożarna. Strażacy-zakonnicy dzięki wsparciu sponsorów otrzymali właśnie nowoczesny wóz strażacki o wartości kilkuset tysięcy złotych. Jednostka w tym miejscu działa od prawie 85 lat. Tylko w ubiegłym roku bracia-zakonnicy interweniowali 120 razy.

"Czasami musimy przerwać modlitwę i jechać gasić pożar" - przyznają zakonnicy z mazowieckiego Niepokalanowa. Właśnie tam działa jedyna w Polsce, bo złożona z samych braci franciszkanów Ochotnicza Straż Pożarna. Strażacy-zakonnicy dzięki wsparciu sponsorów otrzymali właśnie nowoczesny wóz strażacki o wartości kilkuset tysięcy złotych. Jednostka w tym miejscu działa od prawie 85 lat. Tylko w ubiegłym roku bracia-zakonnicy interweniowali 120 razy.
Ochotniacza Straż Pożarna w Niepokalanowie /Michał Dobrołowicz RMF FM /RMF FM

Kiedyś ludzie łapali się za głowę i mówili: To będzie chyba koniec świata, bo braciszkowie i proboszczowie w habitach biorą się za gaszenie pożarów - wspomina brat Janusz Kulak, franciszkanin z Niepokalanowa. Pożary w habitach gasiliśmy do 1999 roku. Od tamtej pory mamy profesjonalne mundury i kaski. Tak jak inni profesjonalni strażacy, zgodnie z zasadami BHP. Obok jest też łódź strażacka i muzeum poświęcone historii tego miejsca oraz historii pożarnictwa w Polsce - dodaje.

"Przerywamy modlitwę, biegniemy do wozu"


Gdy modlimy się w kaplicy, często otrzymujemy sygnał, że jest pożar. Wtedy szybko kłaniamy się Panu i jeszcze szybciej biegniemy do wozu strażackiego, żeby zainterweniować. Nasze interwencje dotyczą nie tylko pożarów, ale często wypadków drogowych, kotów na drzewie po zalane piwnice w okolicy - tłumaczy brat Janusz Kulak. Siedziba tej niezwykłej Ochotniczej Straży Pożarnej znajduje się w miejscowości Paprotnia na Mazowszu, w powiecie sochaczewskim, niespełna 50 kilometrów od granic Warszawy.

My, bracia strażacy poświęcamy swój czas wolny, żeby szkolić się i żeby utrzymać wóz strażacki w porządku i gotowości do wyjazdu. Niektórzy żartowali sobie, że pożary gasimy wodą święconą, bo jest skuteczniejsza. Ze śmiechem dementujemy te pogłoski. Sięgamy często nie tylko po wodę, ale też po bardzo dobre środki pianotwórcze - tłumaczy.

W Niepokalanowie przeszkolonych i uprawnionych do pracy jest dwunastu zakonników. Myślę, że można gasić pożar i modlić się jednocześnie. Opuszczając klasztor, w którym się modlimy czujemy, że pomagamy drugiemu człowiekowi. To dla nas jeszcze bardziej nadprzyrodzona intencja - mówi brat Janusz Kulak.

Ochotnicza Straż Pożarna w Niepokalanowie działa od 1931 roku. Jej założycielem był św. Maksymilian Kolbe. W kwietniu obchodzony będzie jubileusz 85 urodzin. Należymy do elitarnego systemu czterech tysięcy jednostek OSP zarejestrowanych w krajowym systemie. Jesteśmy jedyni w kraju jako strażacy-zakonnicy - opowiada. W ubiegłym roku strażacy z Niepokalanowa wyjeżdżali, żeby interweniować 120 razy.