Chorzy na cukrzycę są załamani zmianami na liście leków refundowanych. Koszty leczenia dzieci mogą wzrosnąć nawet o 500 zł miesięcznie - pisze "Gazeta Wyborcza". Pacjenci i lekarze apelują do premiera o zmiany na liście.

Zobacz również:

Ministerstwo Zdrowia wprowadziło opłaty za paski do glukometrów - urządzeń mierzących poziom cukru. Do tej pory były na ryczałt, czyli za 3,2 zł, teraz będą kosztować przynajmniej 12 zł za opakowanie. Ale najpopularniejsze testy w ogóle wypadły z listy. To oznacza, że trzeba za nie płacić 48 zł albo zmienić glukometr, czyli znów wydać pieniądze.

Zaskoczeniem są też nowe ceny stosowanych u dzieci tzw. szybko działających analogów insuliny. Do tej pory dzięki zniżkom dawanym przez hurtownie i apteki kosztowały 13 zł. Ale od 1 stycznia wszelkie promocje czy rabaty są zabronione. Każda apteka ma ceny urzędowe. Analogi będą więc kosztować 40-43 zł.

Mierzenie cukru jest ważne, bo jego wahania prowadzą do powikłań - uszkadza się wzrok czy nerki. A za niski poziom cukru to uszkodzenia układu nerwowego, w skrajnych wypadkach śpiączka cukrzycowa. Dlatego zdaniem lekarzy częsta kontrola to podstawowy element leczenia. Szczególnie u chorych z cukrzycą typu 1. Jest ich w Polsce 100 tysięcy, jedna piąta to dzieci.

Jak podkreśla "Gazeta Wyborcza", ministerstwo samo rozdało dzieciom i kobietom w ciąży ok. 10 tys. pomp insulinowych, tłumacząc, że są lepsze dla zdrowia. Ale teraz koszty używania pompy wzrosną co najmniej dwukrotnie - z powodu nowych cen analogów i pasków współpracujących z glukometrami.

Piszemy do ministra i premiera. Nie możemy zaakceptować tego, żeby oszczędności na refundację odbywały się kosztem naszych dzieci - mówi Mariusz Masiarek, szef Towarzystwa Pomocy Dzieciom i Młodzieży z Cukrzycą.

Wszystkich pacjentów, którzy zażywają insulinę i mierzą sobie poziom cukru, jest pół miliona. Protestuje więc też Polskie Towarzystwo Diabetologiczne. Wczoraj napisało do ministra zdrowia. Pacjenci zaczną oszczędzać i będzie więcej powikłań. Za ich leczenie też zapłaci NFZ - uważa prof. Leszek Czupryniak, szef PTD.

Artur Fałek, dyrektor departamentu polityki lekowej w resorcie zdrowia, nie widzi problemu. Paski, które weszły na listę refundacyjną, dają bardziej precyzyjny odczyt. Chorzy na tym skorzystają. Nie ma też problemu z analogami szybko działającymi - producenci sprzedają je obecnie po niższej cenie niż poprzednio - twierdzi.

Ale tę zniżkę - wynegocjowaną przez ministerstwo z producentem - odczuje tylko NFZ. Dla chorych - bez rabatu w aptece - będzie drożej.

Zmiany na liście refundacyjnej niepokoją też chorych na raka. Małe dawki leków przeciwbólowych (fentanylu) były za 3,2 zł. Teraz będą po 100 zł, a nawet 200! Na ryczałt będą dopiero duże dawki.