W latach 2010-2011 ze służbą pożegnało się niemal 13 tysięcy wojskowych. W tym roku mundury zdejmie ok. 5 tys. osób - informuje "Gazeta Polska Codziennie". Zdaniem cytowanego przez gazetę gen. Romana Polko, to niebezpieczne dla naszej armii i obronności kraju.

Z wojska odchodzą ludzie najambitniejsi, którzy chcieliby realizować swoje powołanie i misję, ale na to im się nie pozwala - twierdzi gen. Polko.

Z raportu Najwyższej Izby Kontroli dotyczącego wykonania budżetu w resorcie obrony wynika, że zwolnienia z wojska były dwa razy wyższe niż planowano. Spośród 13 tysięcy żołnierzy, którzy w latach 2010-2012 pożegnali się ze służbą, ok. 10 tysięcy uczyniło to na własną prośbę.

W ubiegłym roku więcej niż połowę z ponad 7 tysięcy przechodzących do cywila stanowili podoficerowie. Z szeregów odeszło 1,5 tysiąca oficerów.

Resort chce zapobiec fali odejść

Rzecznik Ministerstwa Obrony Narodowej Jacek Sońta powiedział z kolei gazecie, że w dobie kryzysu służba w wojsku jest uważana za stabilną i atrakcyjną. Dodał, że resort dąży do tego, aby zatrzymać w swoich szeregach jak największą liczbę fachowców.

Przypomnijmy, że szef MON Tomasz Siemoniak wyraził nadzieję, że odejścia z wojska zahamują podwyżki wynagrodzeń dla armii o 300 zł brutto od 1 lipca. Dodał, że MON szuka również pozafinansowych narzędzi, które zachęciłyby najlepszych żołnierzy do pozostania w służbie. Życzylibyśmy sobie, żeby status materialny żołnierzy był taki, że sprawy materialne nie byłyby czynnikiem, który decyduje o tym, żeby z wojska odchodzić - mówił Siemoniak.