Wciąż nie udało się wydostać 29-letniego górnika z kopalni Silesia, który wczoraj wpadł do podziemnego zbiornika na węgiel. Akcja ratownicza trwa już ponad dobę. Zbiornik jest stopniowo opróżniany z węgla.

O tym, że prowadzone przez całą noc działania ratowników nie doprowadziły do odnalezienia górnika, poinformował dzisiaj rano dyspozytor Wyższego Urzędu Górniczego (WUG) w Katowicach. Przedstawiciele służb górniczych nie chcą spekulować na temat szans przeżycia górnika w zbiorniku z węglem. W górnictwie jest zasada, że dopóki trwa akcja ratownicza, jest nadzieja, że poszukiwany wciąż żyje.

Do wypadku w Silesii doszło 460 m pod ziemią. Górnik wpadł do głębokiego na ok. 25 metrów zbiornika w połowie wypełnionego węglem, po czym został najprawdopodobniej przysypany. Zaraz po wypadku wydobycie w kopalni przerwano. Na miejscu od wczoraj jest 6 zastępów ratowniczych. Na razie z górnikiem nie nawiązano żadnego kontaktu. Pod ziemię sprowadzono także psa tropiącego, ale i on na razie nie znalazł żadnego śladu.

Aby wydostać zaginionego trzeba ostrożnie wybrać węgiel ze zbiornika. W tym celu zainstalowano tam specjalne urządzenie z kołowrotem. Z jego pomocą od wczorajszego popołudnia zbiornik o pojemności blisko 500 m sześc. jest opróżniany. Urobek trzeba następnie przetransportować pod ziemią w inny rejon kopalni.

Przedsiębiorstwo Górnicze Silesia w Czechowicach-Dziedzicach, gdzie doszło do wypadku, jest spółką z większościowym udziałem czeskiego inwestora, który kupił kopalnię od Kompanii Węglowej. Wiosną tego roku, po ponad roku przygotowań i inwestycji, zakład wznowił wydobycie węgla. To pierwszy poważny wypadek, do którego doszło w tej kopalni od jej ponownego uruchomienia.

Tragiczny miesiąc w kopalniach

To już kolejny wypadek w śląskich kopalniach w tym miesiącu. 4 sierpnia 49-letni górnik zginął w należącej do Kompanii Węglowej katowickiej kopalni "Sośnica-Makoszowy".

Dwa dni wcześniej w kopalni Kompanii Węglowej "Chwałowice" w Rybniku 41-letni górnik kombajnista został podczas prac naprawczych dociśnięty elementem obudowy zmechanizowanej do przenośnika ścianowego.

1 sierpnia w innej kopalni Kompanii - "Piekary" w Piekarach Śląskich - 49-letni górnik doznał śmiertelnego urazu głowy podczas prac związanych z przemieszczaniem napędu wysypu przenośnika ścianowego.

Od początku roku w polskich kopalniach zginęło 19 osób.