Tragedii w kopalni „Pokój” w Rudzie Śląskiej mogło nie być - mówią "Gazecie Wyborczej" pracujący tam górnicy. W miniony czwartek w wyniku wstrząsu pod ziemią zginęło tam czterech ludzi. Dwa tygodnie wcześniej w tym samym miejscu też poruszył się górotwór.

Według „Gazety”, w kopalni wrze. Górnicy twierdzą, że tragedii można było uniknąć. Twierdzą, że dwa tygodnie temu, dokładnie w tym samym chodniku na poziomie 790 metrów, też doszło do silnego wstrząsu i tąpnięcia. Ich zdaniem kopalnia zbagatelizowała jednak sprawę i nie powiadomiła o wszystkich skutkach Wyższego Urzędu Górniczego.

Trzech górników odniosło wtedy obrażenia. Są na L4, ale żeby zatuszować sprawę, mają wpisane różne przyczyny, na przykład jeden, że się poślizgnął. Nic nie zrobiono, dalej tam fedrowaliśmy, bo liczy się tylko węgiel i węgiel - tłumaczył jeden z górników, który zatelefonował do redakcji dziennika.

"Gazeta Wyborcza" dowiedziała się, że dyrekcja kopalni „Pokój” poinformowała WUG, że 15 lipca doszło do wstrząsu. W raporcie stwierdzono jednak, że nie spowodował on żadnych widocznych skutków - ani na dole, ani na powierzchni.