Marsz milczenia pod hasłem "Piąte: nie zabijaj" przeszedł ulicami warszawskiej Pragi. Uczestnicy marszu przeciwko przemocy solidaryzowali się z rodziną zamordowanej na początku listopada 27-letniej kobiety oraz dwojga jej dzieci.

Marsz rozpoczął się i zakończył przy ul. Stalowej 38. Przy kamienicy, w której doszło do tragedii, dzieci układały maskotki, dorośli zapalali znicze. Później kilkaset osób przeszło w milczeniu ulicami: Stalową, Środkową, 11 listopada, Szwedzką.

Organizując marsz chcieliśmy pokazać, że solidaryzujemy się z rodziną ofiar, a jednocześnie, że jesteśmy przeciwko przemocy - mówił organizator marszu Paweł Bosak.

Prowadzę komitet obrony lokatorów. Paulina (zamordowana 27-latka) przyszła do mnie po pomoc ze względu na to, że jej wniosek o przydział lokalu socjalnego, był nierozpatrywany od dłuższego czasu i poprosiła o interwencję. Miała przyjść po 1 listopada. Nie zdążyła – wspominał Marek Jasiński.  

Wydarzenie – jak podkreślił - bardzo poruszyło lokalną społeczność. Zdarzają się różne wypadki, napady i nawet morderstwa, ale taki wypadek jak ten to tragedia niepojęta – mówił.

Ciała ofiar - 27-letniej kobiety oraz dwojga jej dzieci: rocznego chłopca i 8-letniej dziewczynki - znaleziono w poniedziałek 2 listopada w mieszkaniu przy ul. Stalowej. Do zabójstwa - według ustaleń policji - doszło w nocy z 1 na 2 listopada. Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga poinformowała, że zarzut zabójstwa postawiono 32-letniej Magdalenie M., która przyznała się do winy. Ofierze zadano liczne rany cięte szyi i przecięto krtań. Dzieci zmarły wskutek zaczadzenia, po tym jak podejrzana chcąc zatrzeć ślady przestępstwa podpaliła mieszkanie ofiar.

(mpw)