"Powinniśmy dokonać pewnej rewizji tych obszarów, które przekazaliśmy na szczebel Unii Europejskiej. Powinniśmy przywrócić temu odpowiednie wyważenie. Potrzebujemy lepszego wyważenia pomiędzy poszczególnymi państwami członkowskimi a instytucjami europejskimi" – mówił na Uniwersytecie Ruprechta i Karola w Heidelbergu premier Mateusz Morawiecki. "Być może powinniśmy zmniejszyć obszary, w których Unia Europejska ma kompetencje tak, żeby łatwiej byłoby nią zarządzać, żeby była bardziej demokratyczna, nawet jeżeli będzie w niej więcej państw członkowskich" – sugerował.

Mateusz Morawiecki wygłosił na niemieckim uniwersytecie wykład "Europa w historycznym punkcie zwrotnym". Jak przypomniał, na przestrzeni dekad powiększały się kompetencje Komisji Europejskiej, co "wiele państw ocenia teraz bardzo krytycznie". W ostatnim czasie to jeszcze przyspieszyło - zauważył

Szef polskiego rządu podkreślił, że państwa członkowskie powinny "odzyskać kontrolę nad traktatami" bo nie może być tak, że "kompetencje decyzyjne będą w Brukseli, gdzie będą powstawać koalicje władzy".

Powinniśmy w ramach Unii Europejskiej koncentrować się na tych obszarach, które są dla nas wspólnym interesem w duchu Traktatów Rzymskich. Powinniśmy kierować się zasadą pomocniczości, subsydiarności - ocenił Morawiecki. Według niego, należy rozmawiać o nowej wizji Europy, by pokój i bezpieczeństwo mogły stać się fundamentami rozwoju na kolejne dekady. 

Słyszę często, że Unia Europejska potrzebuje reform, jeśli ma się rozszerzać. To jest często taki kamuflaż. Tak naprawdę proponuje się federalizację, czyli centralizację - mówił Morawiecki. Autorzy tych pomysłów federalizacji i centralizacji mówią o tym, że proces podejmowania decyzji musi się zmienić, to znaczy powinniśmy odchodzić od podejmowania decyzji jednomyślnie w kierunku podejmowania decyzji większością kwalifikowaną. Podnosi się takie argumenty, że jeżeli będzie ponad 30 państw członkowskich, to bardzo trudno będzie o tę jednomyślność. To prawda, że trudniej będzie o jednomyślność, jeżeli państw członkowskich będzie więcej w Unii Europejskiej, ale pytanie brzmi, czy powinno się doprowadzić do tego, że będziemy uważać, że większość ma prawo narzucać decyzje mniejszości wbrew interesom tej mniejszości w coraz to kolejnych obszarach - analizował.

Nie chcemy Europy, która mówi językiem ultimatów - oświadczył szef polskiego rządu. Nie można wywierać presji na państwa, żeby je sobie podporządkować - powiedział. Przypomniał, że Polska przyjęła miliony uchodźców z Ukrainy. Podkreślił, że Ukraińcy znaleźli schronienie w domach Polaków i akcentował, że Polacy rozumieją europejskie wartość w ten sposób, że sąsiadom należy pomagać w potrzebie.

Otrzymaliśmy naprawdę minimalną pomoc. W tym kontekście widzimy, że inne państwa w analogicznej sytuacji są traktowane inaczej. To jest przecież definicja dyskryminacji. Czy tak nie jest? - pytał Morawiecki. Polska doświadcza tej dyskryminacji również ze względu na całkowity brak zrozumienia reform, które przeprowadza państwo po transformacji politycznej. Takie reformy są potrzebne w państwie postkomunistycznym" - oświadczył premier.

Mało czego jestem tak pewien, jak tego, że mój obóz polityczny broni praworządności dużo bardziej, niż robiono to w pierwszych 25 latach po 1989 roku. Walczymy z oligarchią, z dominacją korporacji zawodowych, z ubóstwem i z korupcją. I staramy się chronić nasze państwo przed tymi patologiami - zapewnił szef polskiego rządu.

"Putin się pomylił"

W swoim wykładzie Morawiecki odniósł się również do rosyjskiej inwazji na Ukrainę.

Putin zaatakował Ukrainę, ponieważ uważał, że Europa jest gnuśna, słaba. Rok później widzimy, że się pomylił, przynajmniej częściowo. Jeszcze Europa nie zginęła, póki my żyjemy. Ale Europa jeszcze nie jest zwycięska - zaznaczył premier. Wskazał, że Europa musi udowodnić, pokazać, że jest silna.

To jest pytanie: być czy nie być. Ale w przeciwieństwie do Hamleta Shakespeare’a nie możemy się wahać - podkreślił. Niemiecki poeta Ferdinand Freiligrath ostrzegał “Deutschland ist Hamlet", Niemcy są Hamletem, ponieważ Niemcy zbytnio się wahają, zamiast stanąć wyraźnie po stronie dobra - zauważył Morawiecki.