Wprowadzimy na stałe Program Inwestycji Strategicznych, Fundusz Inwestycji Lokalnych, jeśli PiS zostanie przez wyborców obdarzony zaufaniem - powiedział w sobotę podczas konwencji "Programowy Ul Prawa i Sprawiedliwości" premier Mateusz Morawiecki. Zapowiedział też uproszczenie podatków.

Będziemy kontynuować Program Inwestycji Strategicznych, Fundusz Inwestycji Lokalnych, jeśli Prawo i Sprawiedliwość zostanie przez wyborców obdarzone zaufaniem. Te programy wprowadzimy na stałe - zadeklarował szef rządu.

Jak podaje Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK), Rządowy Fundusz Polski Ład: Program Inwestycji Strategicznych ma na celu zwiększenie skali inwestycji publicznych przez bezzwrotne dofinansowanie inwestycji realizowanych przez JST. Program realizowany jest poprzez promesy inwestycyjne udzielane przez BGK.

Z informacji BGK wynika, że każda kolejna edycja Programu Inwestycji Strategicznych pomaga samorządom finansować inwestycje, które stymulują polską gospodarkę, podnoszą jakość życia i wyrównują szanse społeczne we wszystkich regionach kraju. Wśród obszarów inwestycyjnych o największym znaczeniu dla lokalnych społeczności jest rozwój infrastruktury drogowej, energetycznej, wodnokanalizacyjnej, edukacyjnej i społecznej.
Na koniec ubiegłego roku łączna wartość przyznanego dofinansowania w Programie Inwestycji Strategicznych sięgnęła 63,4 mld zł.

Z kolei Rządowy Fundusz Inwestycji Lokalnych to program, jak podano na stronie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, w ramach którego rządowe środki trafiają do gmin, powiatów i miast w całej Polsce na inwestycje bliskie ludziom. Wsparcie jest bezzwrotne i pochodzi z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19.

Jak podano na stronie KPRM, w sumie Rządowy Fundusz Inwestycji Lokalnych wypłacił jednostkom samorządu terytorialnego ponad 13 mld złotych.

"To jest ta różnica między nami, a naszymi poprzednikami"

Mamy dług publiczny poniżej 50 proc. PKB, i spadający. Spada pomimo tych wielkich wydatków na obronę miejsc pracy, na tarczę antykryzysową, na obronę przed wysokimi cenami energii, gazu, ciepła. Mimo wszystko, dług publiczny do PKB spada - w tym roku będzie 47-48 proc., a średnia unijna grubo powyżej 75 proc. To jest ta różnica między nami, a naszymi poprzednikami - mówił premier.

Dodał, że działania poprzedników była to "antyteza naszego zarządzania finansami publicznymi". Otóż w 2013 roku dług publiczny był 57 proc., z jakimś chyba malutkim haczykiem. W lutym 2014 roku nasi poprzednicy zabrali OFE. Ówczesne OFE to było 155 mld, to było 9 proc. tamtego PKB. Czyli złamaliby konstytucję, dług publiczny sięgnąłby 66 proc. PKB, gdyby oni wtedy nie zabrali OFE - to jest miara ich zarządzania publicznymi. I oni nas będą uczyć, jak zarządzać finansami publicznymi. Naprawdę, koń by się uśmiał - powiedział Morawiecki.

Minimalna płaca

Premier wskazał, że rząd zmienił "ogromnie dużo" w kwestii wynagrodzeń dla Polaków. Wprowadziliśmy minimalną płacę godzinową. Teraz ponad 20 zł, a przypomnę, że było to i 3, i 4 zł jeszcze nie tak dawno temu - zauważył Morawiecki.

Szef rządu przypomniał, że płaca minimalna wzrosła o ponad 1800 zł. Grubo ponad 100 proc., ponad 150 proc., a płaca netto jeszcze więcej. Dzięki kwocie wolnej, dzięki obniżce podatku jeszcze mocniej przyrosła płaca netto. Ale płaca średnia w gospodarce polskiej urosła o ponad 2,5 tys. zł, a to dopiero 7 lat, to niepełne 8 lat naszych rządów - wskazał Morawiecki.

Według niego, w tym kontekście należy popatrzeć, "jak było w czasach naszych poprzedników, ile wynosiły wynagrodzenia, jak oni stawiali na tanią pracę w Polsce". My postawiliśmy na coś zupełnie innego - na rozwój produktywności, na wzrost automatyzacji - podkreślił premier.

W ocenie szefa rządu, dziś coraz częściej polski pracownik, polski robotnik obsługuje coraz bardziej zaawansowane maszyny, roboty. Dziś ta produktywność przyrasta coraz bardziej - zaznaczył.

Chcemy, żeby ten trend wzrostu wynagrodzeń był jak najmocniejszy - powiedział Morawiecki. Zapewnił, że "wiemy, jak to zrobić. m.in. poprzez przyciąganie nowych inwestycji, wysoko zaawansowanych technicznie". Tam są wysoko płatne miejsca pracy. Przyrost produktywności. To model, który już realizujemy. Możliwy jednocześnie, właśnie dlatego, że spojrzeliśmy na pracę, na wynagrodzenie z perspektywy pracownika, zwykłego Polaka, zwykłej polskiej rodziny - powiedział.

Rząd zdecydował, że na początku 2023 r. płaca minimalna wzrośnie do 3490 zł brutto, a od 1 lipca wyniesie 3600 zł. Jednocześnie minimalna stawka godzinowa w tym roku wzrosła odpowiednio do 22,80 zł od 1 stycznia i do 23,50 zł od 1 lipca. 

"Jedno źródło sukcesu"

Jest jedno źródło sukcesu - to naprawa polskiego budżetu, wielkie dzieło rozpoczęte od pierwszych dni przez premier Beatę Szydło i ówczesnego ministra finansów Pawła Szałamachę. Żmudna, bardzo trudna praca. I tam znalazły się te setki miliardów zł, które rozpływały się w czasach naszych podatników - mówił premier.

Dodał, że w efekcie Polska przez ostatnich 7 lat uzyskała wzrost gospodarczy na poziomie 31,5 proc. PKB. Stwierdził, że poza rajami podatkowymi - Cyprem, Maltą i Irlandią - to najwyższy wzrost gospodarczy, "mimo klęsk, jakie nas spotykały".

To uszczelnienie mierzy się już dzisiaj z coraz większymi wyzwaniami, bo nie ma już tak wiele do uszczelnienia, ale zrobimy wszystko, aby pozyskać kolejne dziesiątki miliardów. Żeby nie być gołosłownym - kilka dni temu na Radzie Ministrów przyjęliśmy ustawę, której celem jest uszczelnienie systemu VAT i CIT - powiedział premier.

Podkreślił, że wpływy z budżetu z VAT wzrosły ze 123 mld zł do ponad 280 mld zł a wpływy z CIT zostały "pomnożone trzy razy". Sam CIT - to podatek od dużych firm, bo dla małych firm obniżyliśmy podatek, a dla dużych korporacji zostawiliśmy 19 proc. i nie pozwoliliśmy im wyjeżdżać za granicę - a więc samo opodatkowanie wielkich korporacji, te 60 mld zł, pokrywa 500+, 13. i znaczącą część 14-tej emerytury - powiedział premier.

Dodał, że "robimy wszystko, aby ten system był jednym z najlepszych na świecie". Obiecał także uproszczenie systemu. Nasz rząd ma tutaj sukcesy - stwierdził i dodał, że rozliczanie podatku trwa obecnie kilka minut. Uproszczenie jest możliwe, nasz rząd to zrobił, więc dalej uprościmy podatki - powiedział premier.

"Albo pójdziemy do przodu, albo wrócimy do dzikiego kapitalizmu"

W internecie krąży taki mem, który jest ostatnio bardzo popularny i odmieniany przez różne przypadki, przypisywany do różnych sytuacji. Otóż na szufladzie w kuchni jednej z dużych firm jest napis: herbata Lipton tylko dla zarządu, a dla pracowników herbata Saga. Myślę, że to w jakimś sensie tak bardzo prosto oddaje model społeczno-gospodarczy, który panował przed rokiem 2015, do czasów objęcia rządów przez PiS - powiedział premier.

Jak ocenił, uzupełnieniem do stosowanego na okres rządów poprzedników PiS określenia "Polska liberalna" powinno być "Polska szklanych sufitów, Polska dla VIPów, Polska z zakazem wstępu dla wielu zwyczajnych ludzi".

Ten brak szacunku dla zwykłych ludzi, dla robotnika z fabryki, dla pana magazyniera, dla pani salowej, dla pani sekretarki, dla rolników. Ten brak szacunku był charakterystyczny w latach III Rzeczypospolitej, niestety. (...) Ostatnie komentarze przewodniczącego PO (Donalda Tuska), których nie wymienię, też są komentarzami, które świadczą o stosunku do zwykłego człowieka, do zwykłych Polaków - zauważył szef rządu.

Jeślibym miał szukać tego, co my w najbardziej zasadniczej sprawie zmieniliśmy, to właśnie to - przebudowa całego systemu, całego ustroju społeczno-gospodarczego miała właśnie służyć temu, o czym mówił prezes (Kaczyński): zasadzie równości i walce z nierównościami. Dziś ta walka z nierównościami jest na całym świecie coraz bardziej modna, można rzec, co raz bardziej popularna - ocenił Morawiecki.

Premier ocenił, że "chyba tylko osoba głucha, bez serca, nie zauważyłaby tego, że to właśnie w naszych czasach, czasach rządów PiS skończyły się zakupy na zeszyt - w ogromnym stopniu - a zakup szkolnych podręczników w sierpniu przestał spędzać sen z powiek wielu polskim rodzinom". To jest sens i cel naszej pracy, naszego życia w polityce; polityka jest pracą na rzecz dobra wspólnego, ale właśnie wspólnego, wszystkich obywateli, a nie tylko niektórych - mówił premier.

Zaapelował, by "nie dać wrócić dzikiego kapitalizmu". Albo pójdziemy do przodu, przez kolejne 4, 8 lat, albo wrócimy do czasu dzikiego kapitalizmu - ocenił premier Morawiecki.