Ministerstwo Finansów stworzyło projekt rozporządzenia o wyrównaniu stawek akcyzy na paliwa, oleje napędowe i oleje opałowe. Taki sam pomysł na walkę z szarą strefą miał swego czasu Leszek Balcerowicz. Gdy dostał kilka taczek wypełnionych protestami wycofał się z niego. Ale pomysł powrócił teraz.

W tej chwili za oleje używane do ogrzewania płaci się pięciokrotnie niższą akcyzę niż za oleje napędowe. Gdyby projekt wszedł w życice i zrównano by stawki, zamiast obecnych 195 złotych za 1000 litrów oleju opałowego trzeba by zapłacić aż 1000 złotych.

Według komunikatu wydanego przez Ministerstwo Finansów w proponowanych projekcie chodzi o walkę z szarą strefą. Według Macieja Powroźnika, dyrektora Polskiej Izby Paliw Płynnych wybrany sposób jest całkowitym absurdem.

Nic nie wyegzekwuje się z szarej strefy, bo aby coś wyciągnąć z niej, to najpierw trzeba ją złapać i tu jest główny, słaby punkt, jeśli chodzi o system podatku akcyzowego. Mi to przypomniana leczenie gangreny plastrem - mówi Powroźnik.

I rzeczywiście ostatnio polskie służby skarbowe nie zanotowały większej skuteczności w wyłapywaniu szarej strefy. Ta więc pozostaje raczej niezagrożona; zagrożony jest za to byt wszystkich, używających olej opałowy, czyli przede wszystkim jednostek publicznych: szkół, przedszkoli, jednostek wojskowych, osiedli mieszkaniowych.

Ci ludzie będą teraz zmuszeni znaleźć dodatkowe środki, które pożyczą państwu, które albo im odda, albo nie odda - argumentuje Powroźnik.

Bo choć ministerstwo obiecuje, że będzie zwracać różnice akcyzy dla olejów opałowych, to nikt na razie nie wie, na jakich zasadach ma się to odbywać. Zresztą trudno sobie wyobrazić zadłużony szpital, który ochoczo kredytuje państwo wpłacając mu sumy 5-krotnie wyższe, żeby je potem odzyskać...

Foto: Archiwum RMF

07:10