Fiaskiem zakończyły się negocjacje między lubelskimi śledczymi a najsłynniejszym polskim świadkiem koronnym Jarosławem Ł., pseudonim "Masa", ws. wysokości jego wyroku w ramach dobrowolnego poddania się karze. Jak donosi tvp.info, "poszło raptem o miesiąc kary". Teraz o wszystkim zdecyduje sąd. "'Masa' zagrał va banque. Nie zdziwilibyśmy się, gdyby wyrok, jaki usłyszy, był wyższy od naszej propozycji" - stwierdził w rozmowie z portalem jeden ze śledczych.

Przypomnijmy, Jarosław Ł. (dawniej: Jarosław S.), były gangster tzw. grupy pruszkowskiej, a od 20 lat najbardziej znany polski świadek koronny, oskarżony jest m.in. o oszustwa związane z mieniem o znacznej wartości, czyny o charakterze korupcyjnym, fałszywe zeznania, przywłaszczenie powierzonego mienia i paserstwo.

Akt oskarżenia skierował do Sądu Okręgowego w Łodzi prokurator Lubelskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej.

Proces "Masy" wystartował przed łódzkim sądem pod koniec lipca, toczy się za zamkniętymi drzwiami.

Świadkowi koronnemu grozi do 10 lat więzienia.

Fiasko negocjacji. "Wyrok, przy którym obstawała prokuratura, oznaczałby powrót mojego klienta do zakładu karnego"

Jak doniósł portal tvp.info, Jarosław Ł. i jego obrońca negocjowali z lubelskimi "pezetami" wysokość wyroku w ramach dobrowolnego poddania się karze, ale rozmowy zakończyły się fiaskiem.

Według portalu, śledczy skłonni byli zgodzić się na cztery lata więzienia, "Masa" i jego obrońca upierali się zaś przy trzech latach i 11 miesiącach pozbawienia wolności.

Ten miesiąc różnicy wynikał - jak podało tvp.info - z dokładnej kalkulacji obrony świadka koronnego.

"Jarosław Ł. spędził w areszcie dwa lata. Gdyby śledczy zgodzili się na proponowany przez niego wyrok w ramach dobrowolnego poddania się karze, to były gangster nie musiałby już wracać za kraty (...). Spełniałby warunki do warunkowego przedterminowego zwolnienia z więzienia z racji odbycia połowy kary" - czytamy w artykule.

"Wyrok, przy którym obstawała prokuratura, oznaczałby powrót mojego klienta do zakładu karnego. A na to nie mogliśmy się zgodzić" - zaznaczył w rozmowie z portalem obrońca "Masy" mec. Franciszek Piątkowski.

Według informacji tvp.info, negocjacje pomiędzy "Masą" a prokuraturą ws. wysokości kary rozpoczęły się wiele miesięcy temu.

"Obrona argumentowała, że były gangster w czasie śledztwa współpracował z organami ścigania. Prokuratura uważała jednak, że ‘Masa’ umniejsza swoją rolę w niektórych przestępstwach i nie był do końca szczery ze śledczymi. Strony nie dogadały się przed zakończeniem śledztwa i skierowano do sądu aktu oskarżenia" - podało tvp.info.

"Podejmowaliśmy próby porozumienia się z prokuraturą do samego końca, ale było takiej woli z jej strony" - podkreślił mec. Franciszek Piątkowski.

Teraz wszystko zależeć będzie od decyzji sądu.

"'Masa' zagrał va banque. Nie zdziwilibyśmy się, gdyby wyrok, jaki usłyszy, był wyższy od naszej propozycji" - stwierdził w rozmowie z portalem jeden ze śledczych.

Jak zaznaczył: "Jarosław Ł. popełniał przestępstwa, będąc świadkiem koronnym, znajdując się pod ochroną państwa. Za sprawą ‘korony’ uniknął z pewnością wieloletniej odsiadki i miał warunki, aby zerwać z kryminalną przeszłością. Zarobił znaczne pieniądze na serii książek, których był współautorem. A jednak wrócił do popełniania przestępstw. To może być okoliczność obciążająca".

"Koronny liczy, że zostanie ‘sześćdziesiątką’"

Innego zdania jest mec. Franciszek Piątkowski.

"Oczywiście, że jest jakieś ryzyko. Mam jednak nadzieję, że sąd uwzględni doskonałą współpracę mojego klienta w tej sprawie. Złożone przez niego wyjaśnienia gigantycznie pomogły prokuraturze. Jarosław Ł. ujawnił m.in. czyny i osoby, o których istnieniu prokuratura wcześniej nie wiedziała" - podkreślił w rozmowie z tvp.info obrońca Jarosława Ł.

Ujawnił również, że liczą na to, że sąd zastosuje wobec "Masy" art. 60 Kodeksu karnego: artykuł ten zakłada, że przestępca, który "niezależnie od wyjaśnień w swojej sprawie ujawnił przed organami ścigania i przedstawił istotne okoliczności, nieznane dotychczas temu organowi", może liczyć na nadzwyczajne złagodzenie kary.

Gangstera, który zdecydował się na taką współpracę ze śledczymi, nazywa się "małym świadkiem koronnym" lub "sześćdziesiątką".