Citizen Lab nie potwierdził ataku Pegasusem na telefony prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia i jego syna Jakuba – ustaliła nieoficjalnie "Rzeczpospolita". Jak twierdzi gazeta, właśnie dlatego prezes NIK wbrew zapowiedziom nie podał do publicznej wiadomości ustaleń kanadyjskiej firmy.

Citizen Lab nie potwierdził ataku Pegasusem na telefony prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia i jego syna Jakuba – ustaliła nieoficjalnie "Rzeczpospolita". Jak twierdzi gazeta, właśnie dlatego prezes NIK wbrew zapowiedziom nie podał do publicznej wiadomości ustaleń kanadyjskiej firmy.
Prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś /Piotr Szydłowski /Archiwum RMF FM

Jak przypomina "Rzeczpospolita", 7 lutego na konferencji w NIK ogłoszono, że od marca 2020 do stycznia 2022 r. doszło do 7300 prób ataków hakerskich, a zainfekowanych miało zostać 535 urządzeń używanych w NIK - telefony, laptopy i serwery.  Zapowiedziano wtedy, że trzy urządzenia osób z najbliższego otoczenia prezesa Banasia, w tym jego syna, zostaną oddane do zbadania Citizen Lab, które dysponuje oprogramowaniem wykrywającym system szpiegujący Pegasus (ta firma odkryła ślady Pegasusa w telefonie m.in. senatora KO Krzysztofa Brejzy i prok. Ewy Wrzosek) - relacjonuje dziennik. Jak twierdzi, już wtedy Banaś miał świadomość, że Citizen Lab nie znalazł śladów szpiegowania telefonów jego i jego syna Pegasusem. 

Według "Rzeczpospolitej", organizacja konferencji na temat masowej inwigilacji NIK miała zablokować głosowanie w Sejmie wniosku o uchylenie Marianowi Banasiowi immunitetu. Gazeta zauważa ponadto, że Banaś nie zgłosił rzekomego ataku do zespołu CSiRT GOV, choć miał taki obowiązek.