Dotychczasowa rzecznik rządu Małgorzata Kidawa-Błońska została wybrana nowym marszałkiem Sejmu. Kandydatka koalicji rządowej zdobyła 244 głosy. Jej kontrkandydat, zgłoszony przez klub SLD, Jerzy Wenderlich uzyskał poparcie 43 posłów. "Nie musimy się obrażać, nie musimy się kłócić, możemy próbować znaleźć porozumienie" - mówiła Kidawa-Błońska po ogłoszeniu wyników głosowania.

Bardzo dziękuję za ten zaszczyt, za ten wybór, za to, że mi zaufaliście. Mam nadzieję, że te cztery miesiące to jest dużo czasu i zdążymy zrobić wiele dobrych, potrzebnych ustaw, zakończyć sprawy rozpoczęte - powiedziała świeżo upieczona marszałek Sejmu.

Zapewniła, że wie, iż marszałek Sejmu musi stać na straży konstytucji, regulaminu, przestrzegania prawa. I mam nadzieję, że będziemy wspólnie tworzyli dobre prawo, mimo różnic politycznych, bo inaczej się nie da - zaznaczyła.

Zapowiedziała, że swoją pracą będzie się starała przekonać tych, którzy posłom i Sejmowi nie ufają, że parlament "jest miejscem, gdzie można pracować i różnić się". Ale nie musimy się obrażać, nie musimy się kłócić, możemy próbować znaleźć porozumienie - zaznaczyła.

Gratulując Kidawie-Błońskiej wyboru na marszałka Sejmu, Jerzy Wenderlich podkreślał, że "jest to funkcja szczególnie ważna i wiążąca się z niezwyczajną odpowiedzialnością". Stanowienie prawa (...) zawsze ma przede wszystkim skutki długofalowe, określa przyszłość, decyduje o kondycji państwa i poziomie życia - mówił.

Pragnąłbym, by pani marszałek stała się "magnum bonum", "wielkim dobrem" polskiego Sejmu - dodał.

Niewiele nam zostało do końca kadencji, ale jest tego czasu wystarczająco dużo, byśmy mogli skutecznie zająć się wieloma projektami, które czekają na rozstrzygnięcie. Spór polityczny wpisany jest w prace parlamentu, ale tam, gdzie można uniknąć tego sporu, unikajmy go - zaapelował również Wenderlich.

O Kidawie-Błońskiej: "Nigdy nie wywołała żadnej wojenki"

Małgorzata Kidawa-Błońska jest osobą znaną z koncyliacyjnego podejścia do kwestii spornych w polityce, jest osobą umiarkowaną, o usposobieniu, które sprzyja prowadzeniu kulturalnych polemik i sporów - mówił w czasie wystąpień przed głosowaniem szef klubu PO Rafał Grupiński.

Przypomniał, że Kidawa-Błońska rozpoczęła swoją karierę polityczną jako radna Warszawy, a od trzech kadencji jest posłanką. W Sejmie pracowała głównie w komisji kultury i środków przekazu. W ostatnim czasie była zaś podsekretarzem stanu w KPRM i pełniła funkcję rzeczniczki rządu.

Grupiński wyraził przekonanie, że posłanka PO będzie dobrze wykonywała obowiązki marszałka Sejmu.

Jesteśmy przed wyborem, który jest istotny z punktu widzenia ostatnich miesięcy obecnej kadencji Sejmu - mówił szef klubu Platformy. Podkreślił, że ostanie miesiące kadencji to czas gorętszych sporów i "dopominania się o swoje". Małgorzata Kidawa-Błońska w stopniu najwyższym odpowiada kryteriom, które powinien spełniać marszałek izby - stwierdził Grupiński.

Małgorzata Kidawa-Błońska jest doskonałym kandydatem na funkcję marszałka Sejmu, (...) reprezentuje te cechy, dzięki którym możemy wzmocnić autorytet Sejmu - mówiła z kolei inna posłanka PO Iwona Śledzińska-Katarasińska.

Zaznaczyła, że nigdy nie zdarzyło się, by Kidawa-Błońska kogoś obraziła czy skłamała w jakiejś sprawie. Nigdy nie wywołała żadnej wojenki na sali sejmowej - podkreśliła. Mówiła też, że Kidawa-Błońska "za wszelką cenę dąży do zgody i do znalezienia kompromisu", a także o jej "przysłowiowym takcie i elegancji".

Śledzińska-Katarasińska przyznała jednak także, że Jerzy Wenderlich jest doświadczonym i zasłużonym posłem.

O Wenderlichu: Ma "lekkość i wdzięk"

Kandydaturę tego ostatniego zachwalał z kolei szef SLD Leszek Miller, który podkreślał, że Wenderlich "ma wystarczające kompetencje intelektualne" oraz długi, ponad 20-letni staż w Sejmie.

Miller przekonywał również, że Wenderlich będzie marszałkiem całej izby, podczas gdy poprzedni marszałek Radosław Sikorski - jego zdaniem - "nie udawał, że jest marszałkiem całego Sejmu, ale demonstrował, że jest marszałkiem jednego ugrupowania".

Szef SLD mówił również, że Wenderlich jest człowiekiem, który potrafi rozstrzygać częste w Sejmie spory i - jak stwierdził - ma "lekkość i wdzięk, które wyróżniają go na tle jego kolegów".

Według Millera, gdyby to Wenderlich kierował pracami Sejmu, projekty obywatelskie i te zgłaszane przez opozycję "nie byłyby pomijane i nie czekałyby latami na rozstrzygnięcie". Zdaniem szefa SLD, Wenderlich na pewno doprowadziłby do tego, że pod obrady trafiłyby m.in.: projekt ustawy zwiększający minimalne wynagrodzenie czy też podwyższający progi dochodowe tak, by korzystać ze świadczeń społecznych, a także projekt dotyczący podwyższenia świadczenia pielęgnacyjnego. Gdyby zaś tak się stało - mówił Miller - "inny byłby wizerunek wysokiej izby" i widać by było, że Sejm nie koncentruje się na walce politycznej, ale na istotnych problemach społecznych, i ma "wrażliwy słuch społeczny".

Rzecznik SLD Dariusz Joński mówił natomiast, że Wenderlich, kierując tymczasowo pracami Sejmu po rezygnacji z funkcji Radosława Sikorskiego, pokazał, że dla niego "stołek marszałka nie jest istotny". Dla niego ważniejsze są ustawy, które składa i opozycja, i koalicja - przekonywał Joński. Podkreślił, że Wenderlich doprowadził do "odmrożenia" projektów ważnych dla ludzi - projektu SLD dotyczącego emerytur, a także projektów PiS i PSL - i dziękował mu za "odmrożenie tej zamrażarki, która mroziła przez wiele, wiele lat".

W ocenie Jońskiego SLD, zgłaszając kandydaturę Wenderlicha, zaproponowało "prawdziwego męża stanu polskiego parlamentu".

Rzecznik Sojuszu zapewnił, że Wenderlich jako marszałek nie byłby rzecznikiem rządu, tylko rzecznikiem parlamentu. Dlatego jest lepszy od swojej kontrkandydatki - stwierdził.

Sejm odwołuje i wybiera marszałka bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.