Jesienią ma być wznowiona budowa wielkiego przeciwpowodziowego zbiornika koło Raciborza. Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gliwicach właśnie ogłosił przetarg na dokończenie tej inwestycji. Przerwano ją jesienią ubiegłego roku, bo urzędnicy uznali, że zbiornik jest źle budowany. Sprawę bada teraz prokuratura.

Jesienią ma być wznowiona budowa wielkiego przeciwpowodziowego zbiornika koło Raciborza. Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gliwicach właśnie ogłosił przetarg na dokończenie tej inwestycji. Przerwano ją jesienią ubiegłego roku, bo urzędnicy uznali, że zbiornik jest źle budowany. Sprawę bada teraz prokuratura.
Teren budowy zbiornika retencyjnego Racibórz Dolny (zdj. archiwalne) /PAP/Andrzej Grygiel /PAP

W tym roku mija równo 20 lat od "powodzi stulecia", a zbiornika nadal nie ma.

Najpierw przygotowywano plany i szukano pieniędzy. Wyłożył je m.in. Bank Światowy. Kiedy to się wreszcie udało, okazało się, że planom sprzeciwiają się mieszkańcy dwóch wsi, które z powodu budowy zbiornika mają zniknąć z powierzchni ziemi.

Przekonywanie ludzi trwało kilka lat. W końcu się to udało, wieś przeniesiono, a budowa wreszcie ruszyła. Jednak jak przypomina Linda Hofman z Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gliwicach, pojawił się kolejny problem - wstrzymanie budowy z powodu nieprawidłowości.

Ukończenie budowy jest spodziewane na jesień 2019 roku - wyjaśnia Hofman. Terminów ukończenie tej inwestycji było kilka - w tym 2017 rok - przyznaje.

Zbiornik Racibórz Dolny ma chronić przed powodzią region zamieszkały przez 2,5 miliona ludzi.

W maju prokuratura w Gliwicach zamierza przedłużyć śledztwo w sprawie budowy zbiornika. Śledczy zajmują się tą sprawą już prawie rok. Planowane jest powołanie biegłych, którzy mają pomóc w ustaleniu, czy zbiornik był budowany zgodnie z projektem. 

Główny wątek dotyczy materiału, z którego budowany był zbiornik. Zdaniem Zarządu Gospodarki Wodnej, który złożył doniesienie, zamiast bardzo drobnego żwiru użyto nieco grubszego zamiennika - to mogłoby w przyszłości skutkować powstawaniem przecieków. 

Do tej pory podwykonawcom wypłacono ponad 10 milionów złotych odszkodowań. Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gliwicach zawarł ugody z 8 firmami i przygotowywane są kolejne. Firmy dostają odszkodowanie, bo główny wykonawca, który zawierał z nimi umowy, kilka miesięcy temu stracił kontrakt na budowę zbiornika. Ale już wiadomo, że część pracujących tam firm, żadnych pieniędzy jednak nie dostanie.

Jeśli podwykonawca udowodni swoją stałą obecność na budowie i że o takiej umowie wiedział tamtejszy Zarząd Gospodarki Wodnej, to odszkodowanie będzie wypłacone.

W przeciwnym razie - jak mówi Linda Hofman z gliwickiego zarządu - na pieniądze nie ma co liczyć. Najczęściej były to usługi dotyczące dostaw materiałów budowlanych, dostaw sprzętu. Wszystko to, co nie wiązało się bezpośrednio z prowadzeniem robót budowlanych - wylicza.

 

(mn)