"Gazeta Wyborcza" publikuje listę 47 osób pracujących w Mazowieckiej Jednostce Wdrażania Programów Unijnych. Jak się okazuje, nie ma na niej ani jednej osoby niepowiązanej z Platformą Obywatelską. Wszyscy albo należą do partii Donalda Tuska, albo są członkami ich rodzin.

"Gazeta Wyborcza" już wczoraj podała informację o kilku żonach polityków PO pracujących Mazowieckiej Jednostce Wdrażania Programów Unijnych. Dziś zaś opublikowała pełną listę osób zatrudnionych w tej samorządowej instytucji - jak się okazuje w całości zdominowanej przez Platformę.

Na liście znajduje się łącznie 47 osób. Wśród nich m.in.: Justyna Adamek (radna PO na Pradze-Południe), Łukasz Augustyniak (członek koła PO Warszawa-Bielany), Roman Błocki (członek koła PO Warszawa-Targówek), Łukasz Bogudał (członek koła PO Warszawa-Targówek), Bogdan Buczyński (członek koła PO Warszawa-Wawer), Anna Cichoń (członek PO w Ostrołęce), Patryk Czarniecki (członek koła PO Warszawa-Targówek), Rafał Dworacki (członek koła PO Warszawa-Targówek), Katarzyna Dziuba-Kubicka (wcześniej pracownik Klubu Parlamentarnego PO). Dalej są jeszcze m.in. żony działaczy PO, ich córki i synowa jednej z radnych PO. Poza tym na liście znajduje się dużo radnych oraz członków kół PO w warszawskich dzielnicach.

Dziennikarze "Gazety" zaapelowali do Donalda Tuska o przyjrzenie się nie tylko kadrom PSL-u, ale i własnej partii. Dla przykładu wymieniają nazwisko Piotra Borawskiego - działacza PO z Gdańska, który został członkiem rady nadzorczej PPHU Zaplecze sp. z o.o. (spółki należącej do samorządu Warszawy) w czasie, kiedy był narzeczonym Katarzyny Kopacz, córki marszałek Sejmu Ewy Kopacz. Przypomniał także, że Iga Isańska-Rosół - żona Marcina Rosoła, jednego z bohaterów afery hazardowej - pracuje w Mazowieckiej Jednostce Wdrażania Programów Unijnych.

Krążą kolejne taśmy prawdy o politykach?

W mediach pojawiły się tymczasem plotki o krążących po stolicy kolejnych taśmach prawdy o politykach. Tym razem nie z PSL, ale Platformy. Jedno z nagrań z warszawskich gabinetów ma rzekomo wyjaśniać jakim cudem firma DSS dostała kontrakt na budowę autostrady - a już kilka miesięcy później okazało się, że ma milionowe długi.

Na razie - po ujawnieniu taśmy z rozmową dwóch Władysławów - Serafina i Łukasika - prokuratura zajęła się nadzorem urzędników od rolnictwa nad państwowymi spółkami.