Radni Łodzi przyjęli uchwały likwidujące prawie 20 szkół w mieście. Podjęli taką decyzję mimo głośnych protestów rodziców, uczniów i nauczycieli. Uchwały poparli radni PO; przeciw byli radni SLD. Część PiS-u głosowała "za", kilka osób przeciw.

Na wniosek przewodniczącego klubu radnych PO Mateusza Walaska głosowanie odbyło się bez dyskusji nad uchwałami.

Wieczornemu głosowaniu towarzyszyły głośne protesty nauczycieli, rodziców i uczniów przeciwnych likwidacji ich placówek. "Hańba", "żenada", "manipulacja", "nasza likwidacja, wasza kompromitacja" - to niektóre z okrzyków wznoszonych przez obrońców szkół.

400 osób protestowało na sali obrad

Atmosfera w łódzkim magistracie była napięta od godzin przedpołudniowych, gdy ponad 400 nauczycieli, rodziców i uczniów protestujących przeciwko zamiarowi likwidacji ich placówek przez władze miasta pojawiło się na sesji łódzkiej rady miejskiej. Protestujący przynieśli ze sobą czarne flagi i transparenty m.in. z hasłami: "Chcecie porządku na świecie a klasy policyjne likwidujecie", "Dziś niż - jutro wyż. Dajcie szansę następnym pokoleniom", "Nie po to przodkowie z Olechowa szkołę nam budowali, żebyście nam ją teraz odbierali", "Szkołę i dzieci traktujecie jak śmieci".

Ponad 150 protestujących osób zgromadziło się na balkonie dużej sali obrad. Pozostali nie zostali wpuszczeni przez strażników miejskich i zebrali się na korytarzach magistratu. Oprócz strażników miejskich porządku w budynku pilnowali też policjanci.

Projekt uchwał przygotował wiceprezydent Piątkowski

Projekty uchwał o zamiarze likwidacji kilkunastu placówek, które trafiły pod obrady Rady Miejskiej, przygotował odpowiedzialny za oświatę we władzach miasta koalicji PO i PiS wiceprezydent Łodzi Krzysztof Piątkowski (PiS). Według niego, łódzka edukacja jest niedoinwestowana i potrzebuje pieniędzy m.in. na remonty. Zdaniem Piątkowskiego, w ostatnich czterech latach ubyło z łódzkich szkół prawie 9 tysięcy uczniów, a w tym samym czasie koszty utrzymania placówek oświatowych wzrosły o 165 mln zł.

Zdaniem władz miasta likwidowane mają być placówki, które mają zbyt mało uczniów, bądź niespełniających norm bezpieczeństwa. Po ogłoszeniu tydzień temu zamiaru likwidacji 19 szkół, rozpoczęły się w nich protesty uczniów, nauczycieli i rodziców. Przeciwko likwidacji szkół protestuje także Związek Nauczycielstwa Polskiego.

Na liście nie ma szkoły, w której dyrektorem jest żona wiceprezydenta

Projekt likwidacji szkół referowała dyrektor wydziału edukacji w łódzkim magistracie Dorota Szafran. Przed godziną 16 radni, głównie z SLD, rozpoczęli zadawanie pytań. Na większość z nich odpowiadała Szafran, choć cześć była kierowana do obecnych na sali obrad prezydent miasta Hanny Zdanowskiej (PO) i Piątkowskiego. Radni chcieli się m.in. dowiedzieć, dlaczego na liście szkół przeznaczonych do likwidacji nie ma placówki, w której dyrektorem jest żona Piątkowskiego. Zdaniem radnych lewicy w tej szkole jest mało uczniów a większość sal stoi pusta.

Radni występujący w obronie szkół podkreślali m.in., że w wielu z nich niedawno dokonywano kosztownych remontów a likwidacja nie przyniesie Łodzi żadnych oszczędności. Zdanowska ripostowała, że to kandydat SLD na prezydenta Łodzi Dariusz Joński przed wyborami zapowiadał konieczność likwidacji niektórych szkół.

Obrady przerywane okrzykami i gwizdami

Obrady, w czasie których ogłoszono m.in. trzy godzinne przerwy, były przerywane okrzykami i gwizdami protestujących, którzy zagłuszali zarówno pytania jak i odpowiedzi. Protestujący zarzucali autorom projektów uchwał manipulowanie faktami i przedstawianie nieprawdziwych informacji na temat poszczególnych placówek. "Wybraliśmy radę Łodzi, która edukacji szkodzi", "Rozliczymy was przy następnych wyborach", "Wydział edukacji do likwidacji", "Zdanowska na taczki", "Piątkowski do domu" - m.in. takie okrzyki wznosili protestujący.

Przed godziną 20 zakończyło się zadawanie pytań. Gdy część radnych szykowała się do dyskusji, szef klubu PO Mateusz Walasek zgłosił wniosek o głosowanie nad projektami likwidacji szkół bez dyskusji. Za przyjęciem wniosku było 25 radnych (głównie PO), trzynastu (głównie z SLD) było przeciw, a jeden wstrzymał się od głosu.

Po przyjęciu wniosku Walaska ogłoszono godzinna przerwę. Po jej zakończeniu odbyło się głosowanie, w którym radni PO opowiedzieli się za likwidacją szkół, a radni SLD byli przeciw. Klub PiS podzielił się w tej sprawie. W czasie głosowania protestujący w obronie szkół głośno krzyczeli, że nie poddadzą się, nie zakończą walki w obronie swoich szkół i doprowadzą do odwołania prezydent miasta.

Oto szkoły, które mają zniknąć z końcem wakacji

Przyjęte uchwały zakładają, że z końcem sierpnia tego roku mają zostać zlikwidowane szkoły podstawowe: nr 141 przy ul. Zakładowej i nr 203 przy ul. Pomorskiej oraz gimnazja: nr 4 przy ul. Tuwima oraz nr 24 przy ul. Ogrodowej. Proponuje się też wygaszenie do 2013 roku gimnazjów: nr 20 przy ul. Olimpijskiej i nr 45 przy ul. Kadłubka, a do 2016 roku szkoły podstawowej nr 40 przy ul. Praussa.

Władze miasta proponują także likwidację jeszcze w tym roku liceów ogólnokształcących: XXVIII przy ul. Mostowskiego, XLI przy ul. Pojezierskiej, XL w ZSP nr 5 przy ul. Drewnowskiej oraz XXXVI LO w ZSP nr 1 przy ul. Drewnowskiej. Zamierzają także stopniowo wygaszać w najbliższych latach trzy licea w Zespołach Szkół Ponadgimnazjalnych: przy ul. Żeromskiego, Strykowskiej i Przybyszewskiego.

Zlikwidowane w tym roku mają być także ZSP: nr 11 przy ul. Księży Młyn, nr 8 przy ul. Naruszewicza, nr 14 przy ul. Siemiradzkiego, Zespół Szkół Ogólnokształcących nr 9 przy ul. Żabiej oraz Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy przy ul. Spadkowej. Oddziały z likwidowanych placówek mają być przenoszone do innych szkół a budynki zachować mają funkcje oświatowe - ulokowane zostaną w nich przedszkola, szkoły integracyjne lub jednostki organizujące zajęcia pozaszkolne.