Część dzieci przyznała, że nie chce opuszczać placówki w Lidzbarku Welskim, bo czuje się tam dobrze - dowiedział się nieoficjalnie reporter RMF FM Piotr Bułakowski. Kontrola, którą w domu dziecka prowadzi Powiatowe Centrum Pomocy w Rodzinie, potrwa do jutra. Śledztwo w sprawie znęcania się nad dziećmi prowadzi już prokuratura.

Urzędnicy sprawdzają przede wszystkim relacje między wychowawcami, a dziećmi. Prowadzone są między innymi rozmowy z podopiecznymi. Jak ustalił nasz reporter - część dzieci przyznała, że nie chce opuszczać placówki, bo czuje się tam dobrze. Stowarzyszenie, które nadzoruje dom dziecka, odsunęło już od władzy jego dyrektorkę i zastępcę. Sprawdzany jest również udział w łamaniu praw dziecka innych wychowawców. Jeżeli się potwierdzi, będą wyciągnięte konsekwencje.

Sprawę bada prokuratura

Zebrany przez prokuraturę materiał dowodowy wskazuje, że dyrekcja mogła znęcać się nad czworgiem dzieci wylewając na ich głowę pomyje. Miała to być kara za zabrudzenie ścian. Śledczy sprawdzają jeszcze m.in. incydent z wywiezieniem chłopca do lasu i zamykaniem w pokojach. Kontrola pracowników biura Rzecznika Praw Dziecka wykazała, że w domu dziecka dochodziło do nieprawidłowości i zachowanie dyrekcji i wychowawców nie zawsze było wzorowe.

Zarówno opiekunowie, jak i dyrekcja nie mają sobie nic do zarzucenia. Według pani dyrektor przedstawione na zdjęciach polewanie pomyjami było formą zabawy, na którą dzieci się zgodziły. Pozostałe zarzuty - jak twierdzi dyrektor - to pomówienia.