Ks. Henryk Jankowski zapowiedział, że nie zrezygnuje z funkcji proboszcza. Nie poddam się agresji kłamstwa, obłudy, zazdrości i nikczemności. Jestem niewinny - usłyszeli wierni w kościele św. Brygidy w Gdańsku.

Podczas kazania prałat mówił swoim wiernym, że źródłem zła są dziennikarze; że wrodzy są mu także inni księża. Zapewniał, że w parafii nie dochodziło do demoralizacji młodzieży i dlatego nie zamierza ulegać nagonce. Ja ze swej drogi nie ustąpię - zapewniał podczas homilii ks. Jankowski. Na te słowa wierni, licznie zgromadzeni w kościele, zareagowali długimi oklaskami.

Wierni są fanatycznie oddani prałatowi; ubliżają dziennikarzom, suchej nitki nie zostawiają na arcybiskupie Tadeuszu Gocłowskim. Arcybiskup Gocłowski? To tylko zwykła zawiść - mówią. Organizują wiece poparcia, głośno wykrzykują, że nie dopuszczą, by prałat Jankowski; opuścił parafię św. Brygidy.

Kilka dni temu metropolita gdański arcybiskup Tadeusz Gocłowski rozpoczął przygotowania procedury odwołania księdza Jankowskiego z funkcji proboszcza parafii. Sprawą prałata – jak nakazuje prawo kanoniczne – zajęli się inni księża. Jeśli będą pewni, że ks. Jankowski utracił dobre imię, zostanie odwołany z parafii.

Czy wówczas w kościele dojdzie do buntu? Patrząc na wiernych, zgromadzonych w dziś w kościele, można mieć pewność, że o parafii św. Brygidy będzie jeszcze głośno.