"Jestem spokojny o finał (tej sprawy - przyp. red.), bo nigdy nie złamałem prawa, zawsze w swoim życiu postępując uczciwie" - zapewnia w wydanym w nocy oświadczeniu szef Najwyższej Izby Kontroli Krzysztof Kwiatkowski. Katowicka prokuratura apelacyjna sformułowała wnioski o uchylenie immunitetów prezesa NIK oraz szefa klubu PSL Jana Burego. Jak poinformował tvn24.pl, podejrzenie dotyczy ustawiania konkursów w centrali i delegaturach Najwyższej Izby Kontroli.

"Jestem spokojny o finał (tej sprawy - przyp. red.), bo nigdy nie złamałem prawa, zawsze w swoim życiu postępując uczciwie" - zapewnia w wydanym w nocy oświadczeniu szef Najwyższej Izby Kontroli Krzysztof Kwiatkowski. Katowicka prokuratura apelacyjna sformułowała wnioski o uchylenie immunitetów prezesa NIK oraz szefa klubu PSL Jana Burego. Jak poinformował tvn24.pl, podejrzenie dotyczy ustawiania konkursów w centrali i delegaturach Najwyższej Izby Kontroli.
Krzysztof Kwiatkowski /Wojciech Pacewicz /PAP

Pragnę szybkiego wyjaśnienia sprawy. Dlatego jeśli Prokurator Generalny skieruje wniosek w tej sprawie do Marszałek Sejmu, wówczas sam wystąpię z prośbą o uchylenie mi immunitetu. Szanując Najwyższą Izbę Kontroli, kierując się nadrzędnym interesem dobra publicznego, przekazałem nadzór nad wszystkimi kontrolami moim zastępcom. Postanowiłem też wyłączyć się z wszelkiej aktywności zewnętrznej, w tym także z uczestniczenia w posiedzeniach komisji sejmowych oraz z prac w Kolegium NIK, po to aby wyjaśniana przez prokuraturę sprawa i towarzysząca jej dyskusja nie rzutowały na codzienną pracę Najwyższej Izby Kontroli - napisał w swoim oświadczeniu Krzysztof Kwiatkowski.

Kwiatkowski w swoim oświadczeniu podkreśla, że katowicka prokuratura od dwóch lat wyjaśnia sprawę niektórych konkursów na stanowiska dyrektorów departamentów i delegatur. Żaden z pracowników NIK nie ma przedstawionych zarzutów. Nikt z kontrolerów nie jest o nic podejrzany - zapewnia szef Izby.

Z całą odpowiedzialnością stwierdzam, że nowi dyrektorzy i wicedyrektorzy delegatur i departamentów NIK zwyciężyli w konkursach przeprowadzonych zgodnie z ustawą i wewnętrzną procedurą. Wybrani zostali najlepsi kandydaci dla poszczególnych jednostek - zapewnia Kwiatkowski.

Zdaję sobie sprawę, że reformując NIK, dynamizując jego działalność, prowadząc konkursy, wymagając od kontrolerów bezkompromisowej pracy mogłem spowodować czyjeś niezadowolenie, naruszyć jakieś interesy i zostać pomówionym - dodaje szef NIK.

Warto pamiętać, że kierując NIK muszę rozmawiać z różnymi osobami, z szefami klubów parlamentarnych oraz członkami komisji sejmowych, w tym zwłaszcza Sejmowej Komisji do Spraw Kontroli Państwowej. NIK jest wszak organem Sejmowi podległym i działającym na rzecz Sejmu. Ale między rozmową a złamaniem prawa jest zasadnicza różnica. Nie odpowiadam za nadinterpretacje moich spotkań i rozmów, odpowiadam wyłącznie za swoje zachowanie. A ono było zgodne z prawem - deklaruje Kwiatkowski.

Tutaj możecie przeczytać całe oświadczenie Krzysztofa Kwiatkowskiego.

Prokuratorzy chcą zarzucić Kwiatkowskiemu i Buremu przestępstwa urzędnicze

Według prokuratury, szef NIK Krzysztof Kwiatkowski miał wpływać na wyniki konkursów na wicedyrektora delegatury Izby w Rzeszowie oraz dyrektora delegatury w Łodzi - informuje tvn24.pl.

Z dokumentów, do których dotarł portal tvn24.pl, wynika również, że z Najwyższej Izby Kontroli wyciekła treść pytań do kandydata na stanowisko szefa łódzkiej delegatury Izby. To obecny prezes miał wpłynąć na wynik tego konkursu. Krzysztof Kwiatkowski miał też wpływać na rozstrzygnięcie konkursu na wicedyrektora Departamentu Środowiska w centrali NIK.

Po objęciu w NIK stanowiska przez Krzysztofa Kwiatkowskiego Jan Bury - jak wynika z ustaleń śledczych - próbował wpłynąć na niego, by w kierownictwie rzeszowskiej delegatury znalazł się człowiek polityka PSL. Tym razem chodziło o wicedyrektora. Osoba wskazana przez Burego faktycznie wygrała ten konkurs - pisze tvn24.pl.

We wnioskach o uchylenie immunitetów skierowanych do Prokuratury Generalnej śledczy z Katowic napisali, iż chcą zarzucić Kwiatkowskiemu i Buremu przestępstwa urzędnicze. Prezes NIK ma usłyszeć w sumie cztery zarzuty przekroczenia uprawnień. Natomiast polityk PSL trzy.

Jak przypomina reporter RMF FM - wszystko zaczęło się od wykrycia tzw. afery podkarpackiej i sprawy byłego marszałka Podkarpacia z PSL Mirosława K. CBA wszczęło operację specjalną i stosując - między innymi podsłuchy - nagrało rozmowy szefa klubu ludowców w Sejmie Jana Burego z prezesem NIK-u Krzysztofem Kwiatkowskim.

Wynikało z nich, że w Izbie mogło dochodzić do ustawiania konkursów na kierownicze stanowiska w kilku delegaturach. Jak dowiedział się reporter RMF FM - ta operacja wciąż jest w toku i niewykluczone są dalsze zarzuty dla kolejnych osób.    

(mpw)