Nie odbyła się planowana wspólna konferencja prasowa Kazimierza Marcinkiewicza z Janem Rokitą. Nie ma też porozumienia w sprawie struktury rządu oraz obsady stanowiska marszałka Sejmu.

Spory dotyczyły dziś wielu kwestii. Z jednej strony rano przyblokowane rozmowy o rządzie; później zostały wznowione: Próbujemy w dobrej wierze razem z Kazimierzem Marcinkiewiczem przełamać kryzys i mam nadzieję że to się uda - mówił Rokita.

Z drugiej jednak strony proponowana przez PiS struktura rządu Platformy nie zadowala, do tego stopnia, że jej szef ma się wieczorem spotkać z szefem PiS: Jeśli Jarosław Kaczyński na serio myśli o koalicji rządowej, to oznaczałoby to, że Jan Rokita jest wicepremierem odpowiedzialnym za administrację, za sprawy wewnętrzne. To byłby dla mnie test naprawdę dobrej woli - mówił Tusk.

Tymczasem w Sejmie PiS prowadzi testy, zamiast o poparciu kandydata Platformy przebąkując nieoficjalnie o swoim kandydacie na marszałka Józefie Zychu z PSL. Prosta odpowiedź. Bez komentarza - ciągnie blef szef klubu Pis Ludwik Dorn. Chyba skutecznie, bo część Platformy stara się nakłonić do kandydowania na marszałka Donalda Tuska. Przeciwnicy kolacji na warunkach PiS-u są w PO w mniejszości, ale z pewnością trzeszczy dziś nie tylko w koalicji, ale i w samej Platformie.

Jeszcze dziś na rozmowy z prezesem Prawa i Sprawiedliwości Jarosławem Kaczyńskim ma się udać lider PO Donald Tusk.

Mimo tych zawirowań w Kancelarii Premiera trwały rozmowy negocjatorów z PiS i PO. Dziś obradowały m.in. grupy ds. makroekonomicznych i budżetowych, ds. sprawiedliwości i bezpieczeństwa oraz samorządu, administracji i legislacji.

W tym samym czasie obradował także zdymisjonowany gabinet Marka Belki (ministrowie pełnią swe obowiązki do czasu powołania nowego rządu). Posiedzenie zwołano, bo wciąż zostało wiele spraw do załatwienia. Na porządku obrad nie było jednak żadnych ważnych pozycji.

Urzędnicy, z którymi rozmawiała reporterka RMF, przekonują, że jeszcze długo będą pracować u Belki. Wierzą bowiem, że nowy rząd szybko nie powstanie. A przekonują się o tym, przemierzając kancelaryjne korytarze - podobno zza drzwi sal, gdzie obradują negocjatorzy, dochodzą odgłosy kłótni.