33-letnia Dorota R., która usłyszała zarzut uprowadzenia i przetrzymywania 10-letniego Kacpra, nie przyznała się do winy i odmówiła złożenia wyjaśnień - poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie Bogusława Marcinkowska. Na wniosek śledczych sąd podjął decyzję o aresztowaniu kobiety na trzy miesiące.

O Dorocie R. wiadomo, że nie pracuje, jest na utrzymaniu rodziców. Śledczy chcą teraz powołać biegłego, który zbada jej stan psychiczny. Chodzi o ustalenie, czy w momencie uprowadzenia 10-latka była poczytalna i świadoma tego, co robi. Grozi jej do 5 lat więzienia.

Druga kobieta, zatrzymana po odnalezieniu 10-letniego Kacpra, zostanie przesłuchana przez policję w charakterze świadka. Z ustaleń funkcjonariuszy wynika, że mogła nie wiedzieć o tym, że chłopiec został porwany.

Nie ma zastrzeżeń co do wiarygodności zeznań chłopca

Przebywającego na obserwacji w szpitalu 10-latka przesłuchano w piątek. Potwierdził on swoją wcześniejszą wersję wydarzeń. Powiedział, że w środę przed szkołą zaczepiła go nieznana kobieta, która twierdziła, że przysyła ją jego matka. Wzięła go mocno za rękę i zabrała na zakupy, a później do swojego mieszkania. Chłopiec chciał z niego wyjść, ale drzwi były zamknięte. Uciekł dopiero wieczorem, gdy kobieta wraz koleżanką piły alkohol. Niedaleko Hali Targowej natknęli się na niego policjanci.

Biegły psycholog stwierdził, że nie ma zastrzeżeń co do wiarygodności dziecka.