Sześć godzin sejmowa komisja hazardowa przesłuchiwała pierwszych świadków - dwie urzędniczki średniego szczebla. Taki początek przesłuchań budził wątpliwości nawet wśród niektórych członków komisji. Pojawiały się obawy, że zeznania niewiele wniosą. Pierwsze przesłuchania to potwierdziły.

Ciekawe podczas przesłuchań okazały się tylko wątki poboczne pokazujące, jak było tworzone prawo i przez kogo. Według posła Jarosława Urbaniaka z Platformy Obywatelskiej, uzyskaliśmy jednak odpowiedź na pierwsze kluczowe pytanie: Kto był autorem projektu, który przyniósł Jurgiel. Pani Cendrowska odpowiedziała bardzo szybko, że Totalizator Sportowy napisał ten projekt.

Ta sama urzędniczka – Anna Cendrowska przyznała, że wcześniej również pracowała dla branży hazardowej - jak kilka innych osób zatrudnionych w ministerstwie finansów - i podważyła prawdziwość notatki Przemysława Gosiewskiego. To wyraźnie ucieszyło śledczych z PO i skłoniło do wniosków o zorganizowanie konfrontacji Gosiewski-Cendrowska.

Posłowie PiS nie mieli dziś zbyt wielu powodów do radości. Przed posiedzeniem komisji przegrali bowiem batalię o bilingi i zapisy rozmów Chlebowskiego, Drzewieckiego, Schetyny, Koska i Sobiesiaka. Przewodniczący zażądał bowiem, aby PiS wycofał się z chęci przeglądania zapisów rozmów byłego wicepremiera, ponieważ zagrażałoby to bezpieczeństwu państwa. Nas nie interesują wszystkie rozmowy pana premiera. Jeżeli nie ma rozmów pana premiera Schetyny z tymi osobami, o których mówiliśmy, to nie dostaniemy żadnych bilingów. Gdzie to jest zagrożenie bezpieczeństwa? - pyta Zbigniew Wassermann. Zagrożenie jest - odpowiada mu przewodniczący komisji.