Opóźnienia, nerwy i darmowa herbata dla pasażerów wstrzymanych pociągów - to obraz dworców kolejowych w Katowicach i Bydgoszczy. Obydwa węzły zostały na dwie godziny zablokowane przez kolejarzy, protestujących przeciw planom odebrania im przywilejów emerytalnych. W Bydgoszczy stanęły między innymi składy jadące do Gdyni, w Katowicach opóźnionych było 15 pociągów.

Jak donosi reporter RMF FM Marcin Buczek, na tablicy informacyjnej katowickiego dworca przy żadnym pociągu nie widnieje już adnotacja: "opóźniony". Z piętnastu wstrzymanych pociągów jedenaście jechało przez Katowice, a cztery skierowano na objazdy. Łącznie opóźnienie składów wyniosło ponad 300 minut. Najdłużej, bo przez godzinę, czekał na stacji w Katowicach ekspres do Warszawy. Pasażerowie, którzy z powodu protestu utknęli na dworcu, mogli usłyszeć niecodzienny komunikat, zapraszający na ciepłą herbatę:

Jedynym warunkiem było posiadanie ważnego biletu i kilkadzisiąt osób z zaproszenia skorzystało. Katowiccy podróżni wykazali się jednak nie lada cierpliwością i zrozumieniem sytuacji. Co zrobić, trzeba poczekać. Walczą przecież o swoje, a nie o zrobienie komuś krzywdy - mówili Marcinowi Buczkowi:

Kolejowy strajk sparaliżował również dworzec w Bydgoszczy. By przez moment wejść w skórę zniecierpliwionych pasażerów, reporter RMF FM Tomasz Fenske postanowił wybrać się w podróż pociągiem z Bydgoszczy do Torunia:

Pasażerowie, którzy utknęli na bydgoskim dworcu, byli dla protestujących kolejarzy mniej wyrozumiali niż ci z Katowic. To bez sensu. Skończył się PRL. To grzyb tamtej epoki - komentowali ideę emerytur pomostowych i żądania związkowców w rozmowie z Tomaszem Fenske:

Kolejowi związkowcy z góry przepraszali pasażerów za utrudnienia. Tłumaczyli, że do strajku zmusiła ich sytuacja. Od protestu odciął się natomiast zarząd PKP. Jego zdaniem, akcja była nielegalna. Przypomniał również, że organizatorzy akcji protestacyjnych muszą liczyć się z odpowiedzialnością cywilną i karną za straty w przypadku, gdyby strajk spowodował zakłócenia w ruchu kolejowym.

Przeciwko czemu protestują kolejarze?

Rządowy projekt ustawy o emeryturach pomostowych - nad którym obecnie trwają prace w Sejmie - zmniejsza liczbę uprawnionych do wcześniejszego przechodzenia na emeryturę z około miliona osób, które obecnie mają taką możliwość, do niecałych 250 tysięcy. Prawo to stracić ma większość nauczycieli, część kolejarzy, dziennikarze.

Według projektu, "pomostówki" mają przysługiwać jedynie osobom urodzonym po 1 stycznia 1948 roku, które do 1 stycznia 1999 roku przepracowały co najmniej 15 lat w szczególnych warunkach albo wykonywały przez ten czas pracę o szczególnym charakterze. Aby przejść na emeryturę pomostową (poza nielicznymi wyjątkami) kobieta musi mieć 55 lat, a mężczyzna 60 lat. We wtorek sejmowe komisje przyjęły poprawkę zgodnie z którą, osoby, które rozpoczęły pracę przed 1 stycznia 1999 roku i co najmniej 15 lat przepracowały w szczególnych warunkach, otrzymają rekompensaty za utratę prawa do wcześniejszej emerytury.