​Dopiero w grudniu ruszy ponowny proces byłego lidera KOD Mateusza Kijowskiego oskarżonego o poświadczenie nieprawdy w fakturach za obsługę informatyczną. W pierwszym procesie przed pruszkowskim sądem skazano go na rok więzienia w zawieszeniu; orzeczenie uchylono jednak w wyniku apelacji prokuratury.

W czwartek przed sądem rejonowym w Pruszkowie strony omówiły część kwestii proceduralnych, a sąd wyznaczył kolejne terminy rozpraw - 6, 9 oraz 21 grudnia. Na najbliższym z nich planowane jest otwarcie przewodu sądowego.

Pierwszy proces w tej sprawie toczył się od czerwca 2018 r. do września 2020 r. Prokuratura oskarżyła lidera KOD Mateusza Kijowskiego i byłego skarbnika komitetu Piotra Ch. o poświadczenie nieprawdy w 9 fakturach wystawionych w 2016 r. przez firmę należącą do Kijowskiego na rzecz komitetu społecznego KOD i stowarzyszenia KOD za rzekome wykonanie usług informatycznych. Zdaniem śledczych usługi te nie zostały wykonane, a oskarżeni przywłaszczyli sobie z tego tytułu ponad 120 tys. zł. Pieniądze miały pochodzić m.in. ze zbiórek od sympatyków KOD.

Mężczyźni nie przyznali się do winy. Kijowski zapewniał przy tym, że on sam nie brał udziału w podejmowaniu decyzji dot. wypłaty środków KOD.

Ostatecznie pruszkowski sąd uznał Kijowskiego winnym poświadczenia nieprawdy w siedmiu fakturach i skazał go na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata oraz 5 tys. zł grzywny. Sąd podkreślił przy tym, że mężczyzna nie przywłaszczył pieniędzy komitetu, czego uznania domagała się prokuratura. Tym samym wyrokiem pruszkowski sąd uniewinnił Piotra Ch. Od orzeczenia odwołała się zarówno prokuratura, która domagała się wcześniej kary pół roku pozbawienia wolności dla obu oskarżonych oraz orzeczenia solidarnego obowiązku naprawienia szkody finansowej, jak i Kijowski.

Ponownie rozpoznanie sprawy w sądzie I instancji

W maju tego roku warszawski Sąd Okręgowy uchylił wyrok wobec obu mężczyzn i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania sądowi I instancji. W uzasadnieniu tego orzeczenia sędzia Iwona Konopka zgodziła się ze stanowiskiem prokuratora, zgodnie z którym sąd rejonowy popełnił błąd w ustaleniach faktycznych, nie przyjmując, że oskarżeni przywłaszczyli pieniądze KOD i działali w porozumieniu. Według sądu okręgowego ustalenia faktyczne sądu I instancji były nieprawidłowe.

Nie sposób uznać, że oskarżony Kijowski wykonywał jakiekolwiek działania z zakresu informatyki, które były objęte jakąkolwiek, nawet dorozumianą, umową ze strony KOD. Zdaniem sądu odwoławczego nie można uznać, jak to przyjął sąd rejonowy, że Mateuszowi Kijowskiemu należało się wynagrodzenie - wskazała sędzia. W rozmowie z PAP Kijowski przyznał, że wyrok ten jest "niewątpliwie niekorzystny", podkreślał jednak, że "to nie koniec drogi". Sprawa będzie toczyła się dalej. Będziemy przed sądem I instancji musieli wykazać to samo, co już raz wykazaliśmy - powiedział.

Podczas czwartkowej rozprawy nie doszło do formalnego rozpoczęcia procesu. O to, by nie wysłuchiwać oskarżonych i odroczyć rozprawę, wniosła obrona. Akt oskarżenia najprawdopodobniej odczytany zostanie na kolejnym terminie wyznaczonym na 6 grudnia.

Sędzia Tomasz Pronobis ustalał ze stronami kwestie proceduralne, zaznaczając m.in., że ze względu na to, iż proces toczy się powtórnie, zeznania świadków powinny wykraczać poza to, co już wcześniej padło na sali sądowej. Prokurator zadeklarował, że na pewno chciałby ponownie przesłuchać część członków zarządu KOD oraz osoby, który zajmowały się kwestiami informatycznymi. 

Pełnomocnik Kijowskiego mec. Michał Zacharski podkreślił, że wyobraża sobie, iż w przypadku niektórych świadków wystarczy odczytanie protokołu przesłuchań z poprzedniego procesu, jednak on sam chciałby ponownego przesłuchania większości z nich.

Sprawa nieprawidłowości w rozliczaniu finansowym stowarzyszenia uważana była za punkt zwrotny w dziejach bardzo popularnego niegdyś ruchu. Faktury byłego lidera KOD doprowadziły do kryzysu i marginalizacji komitetu. Według Kijowskiego rzeczywistym celem afery było usunięcie go z KOD i przejęcie władzy w organizacji.