Zebrani w Atenach przywódcy 25 państw, które od maja przyszłego roku prawdopodobnie będą tworzyły nową UE, podpisali Traktat Akcesyjny, który jest podstawą przyjęcia do Unii nowych kandydatów. W imieniu naszego kraju podpis pod dokumentem złożyli premier Leszek Miller, szef dyplomacji Włodzimierz Cimoszewicz i minister ds. europejskich Danuta Huebner.

Polscy politycy, którzy podpisali Traktat Akcesyjny, wezmą tym samym odpowiedzialność na siebie za zawarte w traktacie warunki przystąpienia Polski do Unii. W czerwcu ich decyzje mają zatwierdzić w referendum Polacy, później zaś ratyfikują je Sejm, Senat i prezydent.

Wczoraj Aleksander Kwaśniewski mówił w Atenach: Witaj wspólna Europo, witaj Europo bogata przeszłością, silna różnorodnością, Europo zjednoczona i gotowa sprostać nowym wyzwaniom.

Dziś Sejm ma zdecydować, kiedy pójdziemy do referendum, czy Polacy będą mogli głosować na temat członkostwa w Unii, jeden czy dwa dni. Posłowie zdecydują też o dokładnym brzmieniu pytania, na które będziemy odpowiadać.

Ceremonia w Atenach pokazała, jak trudno będzie organizować współpracę w gronie 25 państw. Każdy z przywódców dostał tylko trzy minuty na wystąpienie. Kolejność została ustalona alfabetycznie, wedle oryginalnych nazw krajów. Prezydent Kwaśniewski zabrał głos jako 20, gdy już tylko najbardziej wytrwali słuchali "o historycznym znaczeniu chwili".

W Atenach, mimo zasadniczych różnic w kwestii Iraku, premier Wielkiej Brytanii i prezydent Francji mówili o nowej Europie jednym głosem: Wspólnie podzielamy takie wartości jak wolność, demokracja, rządy prawa, poszanowanie praw człowieka i solidarność. 450 milionów Europejczyków połączy się dzięki największemu procesowi integracji w historii, przeprowadzonemu drogą pokojową.

Mało pokojowe okazały się antywojenne protesty, zorganizowane z okazji

szczytu w Atenach. Kilka tysięcy osób protestowało przeciw wojnie w Iraku. Budynki ambasad Włoch, Francji, Wielkiej Brytanii i USA tłum obrzucił butelkami z benzyną i farbą. Rzadko aresztujemy aż tylu ludzi, to się nie zdarza nawet po meczach piłkarskich - dziwił się jeden z greckich policjantów.

Foto Konrad Piasecki RMF Ateny

07:10