Roman Kluska nie dostanie 1,5 mln zł odszkodowania od Skarbu Państwa za skutki niesłusznego zatrzymania przed 3 laty. Tak zdecydował Sąd Okręgowy w Krakowie.

Pieniądze wpłacone jako poręcznie - 8 mln zł - przez 16 miesięcy leżały na nieoprocentowanym koncie prokuratury. Gdyby nie działania prokuratury i urzędu skarbowego – podkreślał biznesmen - te kilka milionów złotych trafiłoby do najbardziej potrzebujących osób. Wysokość roszczenia to właśnie kwota bankowych odsetek za 16 miesięcy od kwoty 8 mln złotych.

Były szef Optimusa domagał się także zadośćuczynienia za niesłuszne zatrzymanie na blisko 48 godzin - chciał, by o jego wysokości zadecydował sąd. Biznesmen deklarował, że uzyskane pieniądze przeznaczy na cele charytatywne. Sąd wyliczył zadośćuczynienie na... 5 tysięcy złotych.

Sąd uznał, że nie można żądać odszkodowania od wpłaconego poręczenia majątkowego. Odszkodowanie może dotyczyć tylko niesłusznego zatrzymania. Kluski nie było dziś na sali sądowej, jego adwokaci już zapowiedzieli apelację.

Nie może być tak, że ktoś niesłusznie podejrzewany płaci wysokie poręczenie, traci 1,5 miliona odsetek, a potem mówi mu się: wszystko w porządku, przepraszamy pana. Taką szkodę trzeba też naprawić - komentował mec. Jan Widacki.

W lipcu 2003 roku na dom Romana Kluski pod Nowym Sączem najechali uzbrojeni po zęby policyjni komandosi. W kajdankach przewieziono go do aresztu w Krakowie.

Kluskę, potraktowanego jak pospolitego bandytę, aresztowano pod zarzutem uchylania się od płacenia podatków na sumę 8,4 mln złotych. Niesłuszne zarzuty urzędników skarbowych potem odwołano.

Sprawa Romana Kluski była jedną z największych kompromitacji zarówno prokuratury, jak i służb skarbowych. Jednak mimo to - po trzech latach od całej sprawy – nikt nie ma sobie nic do zarzucenia.

Prowadzący śledztwo nie tylko nie zostali ukarani, ale niektórzy z nich dostali awans, np. Wiesław Nocuń (ówczesny szef Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie, nadzorujący całe śledztwo). Niektórzy dalej, nieoficjalnie, twierdzą, że Kluska okradał Skarb Państwa.

Inaczej do całej sprawy podchodzą urzędnicy skarbowi. Dyrektor Piotr Jędrzejczak z Izby Skarbowej w Krakowie przyznaje, że sprawa Kluski wiele ich nauczyła, choćby ostrożniejszego podchodzenia do spraw, które są nie doprecyzowane w przepisach.

Szkoda, że w Polsce nauka ta musi odbywać się na żywym organizmie. I dlatego nie dziwi, że dziś przed sądem manifestowali podatnicy. Ich zdaniem za błędy urzędników nie powinien płacić Skarb Państwa, ale sami urzędnicy. Co najbardziej nie podobało się protestującym, o tym w relacji Macieja Grzyba: