Politycy Platformy Obywatelskiej uważają, że jeśli Jarosław Kaczyński będzie chciał wykorzystać w swojej kampanii prezydenckiej tragedię smoleńską - straci. Szef PiS ogłosił w poniedziałek zamiar ubiegania się o prezydenturę. Tragicznie przerwane życie prezydenta, śmierć elity patriotycznej Polski oznacza dla nas jedno: musimy dokończyć ich misję - napisał w specjalnym oświadczeniu.

Poseł PO Adam Szejnfeld, komentując tę decyzję, podkreślił, że Polacy są narodem, który ma wiele sentymentu i potrzeby niesienia pomocy, tym którzy ucierpieli. (…) Ale z drugiej strony nie lubimy i nie tolerujemy nadużywania tego w celach innych, w celach politycznych. Jeśli to będzie - ze strony Jarosława Kaczyńskiego - polityczna komercja, politykierstwo na fundamencie ludzkich uczuć - kampanii Bronisława Komorowskiego to nie zaszkodzi, a jednocześnie nie zwiększy poparcia dla kandydata PiS.

Według Szejnfelda, jeśli PiS i Jarosław Kaczyński będą chcieli wykorzystać dramatyczną, traumatyczną sytuację, to tylko zaszkodzą tym swojej kampanii.

Poseł PO stwierdził, że nie jest zaskoczony decyzją Jarosława Kaczyńskiego. Od kilku dni byliśmy przekonani, że Jarosław Kaczyński wystartuje w wyborach. PiS jest skąpe - jeśli chodzi o kadrową ławkę, tam po prostu nie było drugiego kandydata - podkreślił.

Również według wicemarszałka Sejmu Stefana Niesiołowskiego (PO), wiele wskazuje na to, że Jarosław Kaczyński będzie chciał wykorzystać tragedię smoleńską w kampanii wyborczej. Jak podkreślił Niesiołowski, sprawą oczywistą było, że szef PiS będzie kandydował na prezydenta, więc - jego zdaniem - roztaczanie aury, że trzeba pochować zmarłych, a dopiero później wybrać kandydata, było rozmijaniem się z prawdą i wykorzystywaniem tragedii.

Jarosław Kaczyński zaczął swoją kampanię od rozminięcia się z prawdą, sugerował, że nie wiadomo, czy wystartuje. Nie było to uczciwe, bo nie było żadnej wątpliwości, że będzie kandydował. Już wcześniej PiS zbierał podpisy za jego kandydaturą. Polacy nie lubią dwuznaczności, lubią uczciwe postawienie sprawy - stwierdził Niesiołowski.

Co więcej - jego zdaniem - język oświadczenia szefa PiS był konfrontacyjny. Kto go upoważnił do kontynuacji misji ofiar tragedii? Jarosław Kaczyński może mówić, że jest kontynuatorem dzieła brata, ale nie może mówić, że jest depozytariuszem misji wszystkich ofiar tragedii. To jest przywłaszczanie sobie testamentu politycznego ofiar tragedii. Obawiam się, że Jarosław Kaczyński będzie grał tą tragedią, to źle wróży kampanii wyborczej - podkreślił Niesiołowski.