Krakowska prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie utrudniania politykom PiS i członkom rządu wjazdu 18 grudnia na Wzgórze Wawelskie - poinformował PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej prok. Janusz Hnatko.

Krakowska prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie utrudniania politykom PiS i członkom rządu wjazdu 18 grudnia na Wzgórze Wawelskie - poinformował PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej prok. Janusz Hnatko.
Pikieta ruchu Obywatele RP i przeciwników PiS przed Wzgórzem Wawelskim /Stanisław Rozpędzik /PAP

Śledztwo dotyczy wydarzeń z 18 grudnia, kiedy kilkadziesiąt osób próbowało zablokować wjazd polityków PiS, m.in. prezesa Jarosława Kaczyńskiego i premier Beaty Szydło, na Wzgórze Wawelskie. Wówczas prezes Prawa i Sprawiedliwości jechał do zamku na miesięcznicę pogrzebu swojego brata i bratowej. Miał tam złożyć kwiaty na ich sarkofagu.

Demonstrujący skandowali m.in. "Wolność, równość, demokracja", "Solidarni z opozycją". Kilkanaście osób usiadło na podjeździe, a niektórzy nawet się położyli. W takiej sytuacji zostali siłą usunięci przez policjantów. Protestujący przeciwko polityce rządu blokowali także wyjazd z Wawelu samochodów, którymi podróżowali posłowie PiS. Pierwsze z aut zostało obrzucone jajkami, a na murze otaczającym Wawel wyświetlano m.in. hasła "Idź pan do diabła", "Mamy smoka i nie zawahamy się go użyć".

Po tym zdarzeniu nikt nie został zatrzymany, ale policja podjęła czynności mające na celu ustalenie odpowiedzialności tych, którzy utrudniali wjazd. Analizowała m.in. zapis z policyjnych kamer.

Na podstawie materiałów przekazanych przez policję prokuratura wszczęła śledztwo.

Jak powiedział PAP prok. Hnatko, śledztwo dotyczy trzech wątków. Pierwszy dotyczy publicznego znieważenia funkcjonariuszy publicznych, czyli wicemarszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego, i posła na Sejm Jarosława Kaczyńskiego podczas i w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, przez wykrzykiwanie i wyświetlanie przy pomocy rzutnika obraźliwych haseł na murach Zamku Wawelskiego - poinformował.

Drugi wątek śledztwa dotyczy zmuszania przemocą lub groźbą bezprawną wicemarszałka Ryszarda Terleckiego, premier Beaty Szydło i posła Jarosława Kaczyńskiego do zaniechania wjazdu na Wzgórze Wawelskie i uniemożliwiania wyjazdu.

Trzeci badany wątek śledztwa dotyczy pomówienia i znieważenia wicemarszałka Terleckiego i posła Jarosława Kaczyńskiego jako osób prywatnych przez publiczne wykrzykiwanie i wyświetlanie przy pomocy rzutnika obraźliwych haseł na murach Zamku Wawelskiego.

Postępowanie toczy się w sprawie, nikomu nie przedstawiono zarzutów, są przesłuchiwanie świadkowie, w szczególności funkcjonariusze policji, którzy zabezpieczali przejazd - powiedział prok. Hnatko.

W poniedziałek - dzień po zdarzeniu - poseł PiS Ryszard Terlecki mówił na konferencji prasowej w Krakowie, że to, co działo się pod Wawelem, "było przykre i niesmaczne". W jego ocenie policja zachowała się niesłychanie łagodnie. Nie było żadnego powodu, żeby wzbudzać awanturę akurat w takim miejscu. Kompromituje to tych, którzy tę awanturę wywołali. Ponieważ było też naruszone prawo, mam nadzieję, że pociągnie to za sobą również skutki prawne - mówił wtedy Terlecki.

Również szef MSWiA Mariusz Błaszczak podkreślił w tym dniu, że policja w każdym przypadku będzie stanowczo reagować na przejawy chuligaństwa i prowokacje, których celem jest destabilizacja polskiej demokracji. Każdy, kto łamie prawo, musi liczyć się z konsekwencjami i nie ma tu żadnej taryfy ulgowej. Nie ma i nie będzie przyzwolenia na ataki kierowane wobec osób publicznych oraz w stosunku do policjantów, którzy sumiennie wykonują swoje obowiązki, zapewniając bezpieczeństwo uczestnikom różnych zgromadzeń - mówił minister.

(az)