„Staszek chciał się sprawdzić w biznesie” – tak przed laty tłumaczono karierę byłego peeselowskiego ministra obrony na stanowisku prezesa państwowej firmy. Staszek, czyli Stanisław Dobrzański przeszedł do Polskich Sieci Elektroenergetycznych. A czy teraz „Kazik będzie chciał się sprawdzić w biznesie”?

Na razie możemy wróżyć z fusów i z min samego Marcinkiewicza, który na wszystkie, prócz jednego, pytania o swoją przyszłość, odpowiada monosylabami. Ten rodzynek wiedzy w zakalcu tajemniczości to deklaracja, że nie zamierza występować z PiS-u: Nie widzę powodu, żebym miał odchodzić.

Na pozostałe deklaracje trzeba będzie poczekać. Decyzje co do przyszłości będę podejmował wtedy, kiedy będę trochę bardziej wypoczęty. Jak człowiek jest wypoczęty, podejmuje lepsze decyzje - mówi Marcinkiewicz.

Ekspremier milczy, inni politycy spekulują – mówią o szefostwie MSZ-u, ale to dementuje premier, o jakieś ważnej ambasadzie albo o prezesurze – bagatela – Orlenu. Myślę, że Kazimierz Marcinkiewicz powinien pozostać w polityce, ale jeżeli podejmie decyzję, że jest zmęczony, że chce trochę odpocząć, to przecież nikt żadną siłą nie będzie w stanie go zmuszać do pozostawania w polityce - stwierdza Adam Bielan.

Wewnątrz PiS-u panują sprzeczne uczucia okołomarcinkiewiczowskie. Jedni mają nadzieję, że były premier będzie gdzieś przy boku Jarosława Kaczyńskiego lojalnie wspierał partię. Inni, twierdząc, że może być on zagrożeniem dla pisowskiej jedności, chętnie widzieliby go na bocznym torze.

Konrad Piasecki

RMF FM