​Groźny incydent z udziałem myśliwca MiG-29. Podczas lotu maszyna zgubiła 20-kilogramowy spadochron hamujący. Sprawę bada wojskowa komisja - informuje portal Onet.pl.

Jak przypomina Onet, myśliwce MiG-29 były uziemione przez osiem miesięcy po awarii myśliwca w marcu 2019 roku - pilot musiał się wówczas katapultować. Kiedy jednak maszyny wznowiły loty w listopadzie, to pojawiły się kolejne problemy.

Najgroźniejszy incydent miał miejsce w połowie stycznia. MiG-29 z 22. Bazy Lotnictwa Taktycznego w Malborku podczas lotu nad terenami cywilnymi zgubił spadochron hamujący. Ładunek był umieszczony w półmetrowej tubie i ważył około 20 kilogramów. Zdarzenie mogło zagrozić cywilom.

Jeżeli odpada spadochron, który pozwala na wyhamowanie samolotu przy lądowaniu, to może się okazać, że w gorszych warunkach pogodowych, przy bardziej śliskim pasie, samolot może mieć problem, żeby zakończyć lądowanie w granicach drogi startowej - mówi Onetowi Maciej Lasek, były przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.

Incydent bada teraz wojskowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. Trwają też poszukiwania spadochronu, choć sami piloci przyznają, że to szukanie igły w stogu siana.

Jak przytacza Onet, MON potwierdza, że komisja zajmuje się pewną sprawą w Malborku, jednak nie podaje żadnych szczegółów. Resort zapewnia, że "od czasu wznowieniu lotów na samolotach MiG-29 doszło do jednego lądowania awaryjnego bez następstw".