Tłumów w lokalach wyborczych nie ma, jest za to nadzieja, że Polacy ruszą do urn po niedzielnych nabożeństwach – tak wygląda sytuacja w drugim dniu referendum europejskim. Wczoraj frekwencja nie dopisała, czy dziś będzie lepiej?

Wrocławski reporter RMF wczoraj pytał wrocławian, czy pójdą głosować w referendum europejskim. Zdecydowana większość odpowiadała: jutro. Dziś nasz dziennikarz postanowił to sprawdzić.

Okazało się, że do godz. 10. chętnych do głosowania było jak na lekarstwo. Siedziby komisji wyborczych nadal świecą pustkami. Mieszkańcy stolicy Dolnego Śląska zapewniają, że do urn pójdą po niedzielnej mszy. Przypominamy, że lokale czynne są tylko do godz. 20.

Wczoraj frekwencja – według szacunków Państwowej Komisji Wyborczej – wyniosła tylko 17,61%. Najniższa była na Podkarpaciu - 11,23 % i na Lubelszczyźnie - 11,95 procent. Lubelski reporter RMF Cezary Potapczuk postanowił sprawdzić, czy dziś w jego regionie więcej osób zdecyduje się na udział w głosowaniu;

By referendum było ważne do urn musi pójść ponad 50 procent dorosłych Polaków. W przeciwnym wypadku, decyzję o tym, czy Polska znajdzie się w Unii Europejskiej będzie musiał podjąć Sejm. Czy będzie to „tak” czy „nie” dla wejścia do zjednoczonej Europy? Wciąż trudno powiedzieć.

13:00