Niechętnie o udziale rodzimych firm w odbudowie Iraku wypowiadają się politycy w Hiszpanii. Cisza na ten temat panuje również w tamtejszych mediach. Gorzką pigułkę musieli przełknąć też Izraelczycy: już teraz wiadomo, że nie zrobią dobrego interesu w Iraku.

Na razie jedynymi hiszpańskimi koncernami, które zawarły w Iraku intratne kontrakty, są firmy paliwowe: Repsol i Cepsa. Na podstawie umów każdy z nich zakupi w Iraku po milionie baryłek ropy. Pierwsze transporty dotrą do Hiszpanii już jesienią.

Chęć odbudowy Iraku wyraziło w Hiszpanii 200 firm, miały naprawiać sieci energetyczne, budować drogi, szkoły, a nawet porty i lotnisko. Jednak część już zaczęła się wycofywać. Na początek zrobiły to firmy budowlane: uznały, że transport był droży niż zyski z kontraktu. Inne firmy zrezygnowały, gdy okazało się, że będą podwykonawcami amerykańskich spółek. Inne wciąż się zastanawiają i czekają aż w Iraku ucichną niepokoje.

I dlatego na razie Hiszpania nie zarabia w Iraku, a inwestuje. Na pobyt wojsk w rejonie Zatoki Perskiej hiszpański rząd wydał już 82 mln euro.

O dobrych gospodarczych stosunkach z Irakiem nie może tez mówić Izrael: wszystkie jego nadzieje na intratne kontakty okazały się niewypałem.

Jeszcze w maju Izraelczycy sondowali, czy nie udałoby się włączyć w odbudowę Iraku przy współpracy z Polską. W czerwcu Warszawa przedstawiła listę kilkuset firm zainteresowanych takim pomysłem. Ale na razie na tym się skończyło.

Podobnie chybione stały się starania by przeniknąć na iracki rynek za pośrednictwem Jordanii. Na razie jedynym izraelskim produktem, który zdołał pokonać granicę jest piwo Makabi. Podobno cieszy się powodzeniem... w amerykańskich bazach wojskowych.

08:50