"Te materiały nie odnoszą się do prawdziwych faktów, a ich założeniem było, żeby zniszczyć autorytet człowieka" – skomentowała sprawę zarzutów wobec kard. Wojtyły dziennikarka i wykładowca UKSW dr Ewa K. Czaczkowska podczas debaty na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim.

6 marca w TVN 24 został wyemitowany reportaż Marcina Gutowskiego "Franciszkańska 3", dotyczący tego, co metropolita krakowski kard. Karol Wojtyła wiedział o przypadkach pedofilii wśród księży (lata 1964-1978). Opisane zostały w nim przypadki trzech księży: Bolesława Sadusia, Eugeniusza Surgenta i Józefa Loranca oraz reakcja na nie ówczesnego metropolity krakowskiego. W reportażu pojawiły się wypowiedzi holenderskiego dziennikarza Ekke Overbeeka, autora książki "Maxima Culpa. Co kościół ukrywa o Janie Pawle II".

Czaczkowska o filmie i książce o kard. Wojtyle: "Nie do końca ich celem było dążenie do prawdy"

Odpowiedzi na zarzuty wobec byłego metropolity krakowskiego poświęcona była debata "Kard. Karol Wojtyła - fakty, archiwa, interpretacje", która odbyła się w środę na KUL. W dyskusji uczestniczyli: dziennikarka i wykładowca UKSW dr Ewa K. Czaczkowska, historyk z Biura Badań Historycznych IPN w Krakowie dr hab. Łucja Marek, dyrektor IPN w Lublinie dr Robert Derewenda i były dyrektor Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego w Warszawie, historyk prof. Paweł Skibiński.

Oceniając materiały, które były powodem spotkania, dr Czaczkowska stwierdziła, że "chyba nie do końca ich celem było dążenie do prawdy".

Te materiały w daleko idący sposób nie odnoszą się do prawdziwych faktów, wydarzeń, a ich założeniem było właśnie to, żeby zabić, zniszczyć autorytet człowieka, tym bardziej boli to, że człowieka nieżyjącego, który nie może się bronić - powiedziała.

Dla mniej najbardziej oburzające były insynuacje, które pojawiły się w filmie (...) dotyczące kard. Sapiehy. Już wiemy dzisiaj - po materiale, który ukazał się w "Rzeczpospolitej" - że najprawdopodobniej dokumenty IPN, na które się powoływał pan Gutowski, zostały sfałszowane przez funkcjonariusza SB - stwierdziła dr Czaczkowska.

W przekonaniu dziennikarki było to "celowe działanie", żeby "udowodnić, że Karol Wojtyła już jako metropolita krakowski nie zrobił nic, jeśli chodzi o oskarżenia wobec księży pedofilów".

W PRL wszyscy księża byli inwigilowani

Mówiąc o aspekcie historycznym dr hab. Łucja Marek powiedziała, że podejście państwa do Kościoła katolickiego od samego początku w 1945 r. było wrogie. Jako wyjątki wskazała krótkie okresy pierwszych lat powojennych, odwilży 1956 r. i początek lat 70-tych, kiedy władze PRL ze względów koniunkturalnych kamuflowały swój prawdziwy stosunek do Kościoła.

Duchowieństwo była jedyną grupą zawodową, społeczną, która od 1963 r. była inwigilowana tylko z samego faktu bycia kapłanem - powiedziała dodając, że każdemu kapłanowi zakładano teczkę, w której gromadzono informacje o jego działalności, przebiegu pracy duszpasterskiej i słabościach.

Jeżeli w trakcie zbierania informacji uzyskano jakieś kompromitujące lub obciążające materiały, to wówczas zakładano dodatkowe sprawy, które miały na celu wyjaśnienie, ukaranie kapłana, bądź też pozyskania go do współpracy - wyjaśniła.

Przypomniała, że niewyjaśnione śmierci kapłanów świadczą o tym, że walka z Kościołem trwała jeszcze w latach 80-tych.

Nawet SB uznała, że te materiały nie posłużą do uderzenia w kard. Wojtyłę

Nawiązując do przytoczonego w reportażu "Franciszkańska 3" przypadku ks. Józefa Loranca dr Derewenda przyznał, że sprawa jest dokładnie opisana w dokumentach SB, z których wynika, że ksiądz dopuszczał się niestosownych zachowań wobec dziewczynek z pierwszej klasy szkoły podstawowej.

Jak wskazał dr Derewenda, metropolita krakowski dowiedział się o czynach księdza od proboszcza parafii, w której ten pracował i tego samego dnia odbył z nim rozmowę. 

Ks. kard. Wojtyła po rozmowie z księdzem nakazuje mu, aby udał się do swojej rodziny w Łodygowicach i tam oczekiwał na rozstrzygnięcie sprawy - powiedział historyk dodając, że metropolita "nie pozwolił mu nawet wrócić po szczoteczkę do zębów". Jego osobiste rzeczy odbierają jego bracia, on już więcej się w tej wsi nie pokazuje - podał.

Historyk przypomniał, że ks. Loranc został suspendowany, pozbawiony praw do doprawiania mszy świętej, spowiedzi i wszelkich posług kościelnych do czasu wyjaśnienia sprawy. Został aresztowany, postawiony przed sądem cywilnym i skazany. Po wyjściu z więzienia otrzymał zakaz katechizacji dzieci i młodzieży oraz spowiedzi.

Przyznał, że w sprawie karnej ks. Loranca trybunał metropolitalny skorzystał z sędziowskiego prawa łaski i powstrzymał się od wymierzenia kary, ponieważ został on wcześniej ukarany przez władzę świecką. Jednocześnie zaznaczono, że zaniechanie kary 'nie przekreśla przestępstwa, ani nie zmazuje winy' - przytoczył.

Zdaniem dr. Derewendy, znanych jest wiele różnych działań przeciwko kard. Wojtyle, ale w tym wypadku sprawa nie zainteresowała SB. Widocznie funkcjonariusze SB stwierdzili, że postępowanie kard. Wojtyły nie jest do wykorzystania operacyjnego. Okazuje się, że po 50 latach stara się pokazać zupełnie odmienny obraz - stwierdził.

"Zarzuty dziennikarzy wobec kard. Wojtyły nie są wiarygodne"

Prof. Skibiński zwrócił uwagę na ahistoryczności materiałów dziennikarskich, wyrwanie ich z kontekstu i pominięcie wyjątkowej wrażliwość kard. Wojtyły na potrzeby osób w trudnej sytuacji. Jako przykład wymienił wsparcie dla samotnych matek, którym metropolita krakowskich "zorganizował - przy współpracy Wandy Półtawskiej i kilku innych osób - całą sieć poradni rodzinnych i domy samotnych matek, które pomagały setkom osób w skali diecezji".

Jeśli stawiamy zarzut niewrażliwości na los człowieka i wykluczonych, to dlaczego zajmujemy się trzema przypadkami nadużyć seksualnych księży, a nie pokazujemy kontekstu działań abp krakowskiego przez kilkanaście lat - zapytał.

Nawiązując do zarzutów dziennikarzy wobec kard. Wojtyły stwierdził, że nie są one wiarygodne. Oskarżyciel musi udowodnić, żeby cokolwiek mogło być przedstawianie jako zarzut. Jak my możemy udowadniać, że Karol Wojtyła czegoś nie zrobił? Przecież to jest postawione na głowie. Zadajmy sobie pytanie: czy zarzuty są wiarygodne? Dowiadujemy się, że w zasadzie nie są wiarygodne - stwierdził.

Odpowiadając na pytanie o dostępność archiwów kościelnych prof. Skibiński zauważył, że "Kościół w Polsce świadomie skazuje się na amnezję". 

Kościołowi 'opłaca się' pracować z tym materiałem, żeby dać opinii publicznej obraz tego, co w archiwach kościelnych jest. Niestety z jakiś powodów - moim zdaniem prozaicznych, słabości instytucjonalnej - jest bardzo wiele zaniedbań - ocenił.

Wyraził obawę, że ostatnie przykłady "absolutnej nierzetelności pracy z archiwaliami" mogą wiele osób zniechęcać do szerszego otwierania archiwów. W tej chwili potrzeba przede wszystkim rzetelności, a nie szerszego otwarcia archiwów - powiedział.

Dr Czaczkowska odpowiadając na pytanie jednego z uczestników dyskusji o sytuację Kościoła w Polsce stwierdziła, że "strategii obrony brak". Myślę, że wszyscy oczekiwaliśmy szybszej reakcji po emisji filmu. Ubolewam, że często Kościół instytucjonalny jest krok z tyłu - przyznała.