Do północy będą decydować, czy chcą strajkować, czy nie. W śląskich kopalniach od rana trwa referendum. Górnicy sprzeciwiają się nowemu rządowemu projektowi programu dla górnictwa na najbliższe lata; boją się o los kopalń i swoich pensji.

Nie chcą też prywatyzacji i sprzedaży kopalń, obawiają się likwidacji miejsc pracy, obniżki realnej płacy i zmian w układach zbiorowych pracy. Resorty gospodarki i pracodawcy przekonują, że obawy związkowców są nieuzasadnione.

Głosowanie rozpoczęło się przed pierwszą zmianą, przed godz. 6. i potrwa do północy, kiedy pracę zaczynają ostatni górnicy. Związkowcy szacują, że w referendum weźmie udział ok. 70

tys. osób, czyli ok. dwie trzecie uprawnionych. Oficjalne wyniki mają być znane w piątek.

W poprzednich latach związkowcy kilkakrotnie pytali górników o chęć przystąpienia do strajku, za każdym razem otrzymując ponad 90- proc. poparcie. W 2003 roku doszło do 2-godzinnego, a następnie 24- godzinnego strajku, który objął trzecią część kopalń. Ostatnie duże strajki w branży miały miejsce wiosną 1994 roku.

Kompania Węglowa szacuje, że każdy dzień ewentualnego strajku przyniesie ok. 44 mln zł strat. Pogorszyłoby to sytuację firmy, która w ubiegłym roku miała ok. 60 mln zł straty i obarczona jest starymi długami.