Główny Inspektor Sanitarny ma czas do piątku, by złożyć pisemne wyjaśnienia w sprawie nieprawidłowości finansowych, których dopuszczono się w GIS-ie. Dopiero po zapoznaniu się z nimi minister zdrowia Ewa Kopacz podejmie decyzje w sprawie ewentualnej dymisji urzędnika - ustaliła reporterka RMF FM Kamila Biedrzycka.

O marnotrawieniu środków budżetowych przez Inspektorat poinformowała minister do spraw walki z korupcją, Julia Pitera. Jej raport w tej sprawie trafił już zarówno do szefowej resortu zdrowia, jak i Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

Podpis pod ewentualną dymisją złoży oczywiście minister zdrowia, ale jak wynika z informacji Kamili Biedrzyckiej, wyrok w tej sprawie wyda kancelaria premiera i Ewa Kopacz będzie się musiała do niego dostosować. Jeśli kancelaria uzna, że materiał dowodowy wystarczająco obciąża samego Andrzeja Wojtyłę, to będzie musiał odejść.

Podobnie zresztą było przy okazji dymisji Krzysztofa Grzegorka. Tajemnicą poliszynela jest bowiem fakt, że o wyrzuceniu wiceministra zdrowia zdecydował właśnie mały pałac. Na razie winę za zamieszanie finansowe w GIS-ie poniósł tylko dyrektor generalny Marek Hołubicki. Wiadomo już, że straci pracę. Ważą się także losy głównej księgowej. Wobec niej mają zostać wyciągnięte konsekwencje służbowe. Nie sprecyzowano jeszcze jednak jakie.