W gdyńskiej dzielnicy Grabówek w każdej chwili mogą runąć ze stromej skarpy dwa budynki. Mokra ziemia osuwa się tam z każdym dniem o kolejne centymetry. Mieszkańcy oskarżają miasto o bezczynność. "Urzędnicy czekają, aż ktoś zginie" - mówią reporterowi RMF FM mieszkańcy ul. Dembińskiego.

Urzędnicy tłumaczą, że nic nie mogą poradzić, bo wszystkie budynki to samowole budowlane. Ci państwo poniekąd wybudowali domy na wulkanie. Magistrat będzie interweniował w momencie, kiedy zagrożone będzie życie ludzkie - mówią urzędnicy. Dobre deszcze i podejrzewam, że sąsiadka szybko pojedzie na dół - dodaje jeden z mieszkańców.