Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku zbada, czy nie było nadużyć w śledztwie dotyczącym skargi na funkcjonariusza toruńskiej policji. Kobieta, ukarana przez policjanta mandatem, zarzuciła mu, że przyjął od niej sto złotych.

O sprawdzenie prawidłowości postępowania przygotowawczego zwrócił się do prokuratora apelacyjnego w Gdańsku prokurator krajowy Edward Zalewski. 32-letni policjant zatrzymał 71-letnią Wandę D., gdy ta wjechała swoim samochodem na pas przeznaczony dla autobusów.

Kobieta zgodziła się przyjąć 100 zł. Kilka godzin później, złożyła oficjalną skargę, iż zatrzymujący ją policjant wystawił mandat kredytowy, ale jednocześnie przyjął od niej 100 zł na jego pokrycie. Policjant został zatrzymany przez funkcjonariuszy Biura Spraw Wewnętrznych, tropiących naruszanie prawa przez samych policjantów, pod zarzutem oszustwa. Trafił na kilkanaście godzin do aresztu.

Niecodzienne w tej sprawie jest to, że wszystkie czynności związane z postępowaniem były bezpośrednio zlecane przez toruńską prokuraturę, a funkcjonariusze BSW byli jedynie wykonawcami. Zwykle to BSW rozpoczyna śledztwo i dopiero po skompletowaniu materiału dowodowego przekazuje śledztwo prokuraturze - mówi rzeczniczka kujawsko-pomorskiej policji Monika Chlebicz.