Aż 400 tysięcy osób - głównie studentów i licealistów - wyległo wczoraj na ulice kilkudziesięciu największych miast kraju, by protestować przeciwko kandydaturze Jean-Marie Le Pena, lidera skrajnie prawicowego Frontu Narodowego, w zbliżającej się drugiej turze wyborów prezydenckich.

"Le Pen jesteś skończony. Młodzież wyszła na ulice" – skandowali demonstranci w Paryżu. Niezliczone lewicowe organizacje antyrasistowskie, studenckie i stowarzyszenia licealistów zapowiadają, że będą codziennie protestować przeciwko skrajnej prawicy na ulicach francuskich miast aż do piątego maja czyli do drugiej tury wyborów prezydenckich. Jednocześnie wielu komentatorów coraz bardziej obawia się starć ulicznych pomiędzy przeciwnikami i zwolennikami Le Pena, szczególnie 1 maja. Na ten dzień jedni i drudzy zapowiedzieli, że w dniu święta pracy zorganizują gigantyczne demonstracje w Paryżu. Żeby uniknąć zamieszek, porządku będą wtedy strzegły we francuskiej stolicy nadzwyczajne siły policji z jednostkami specjalnymi włącznie.

W wywiadzie dla francuskiej telewizji, Jean-Marie Le Pen potwierdził chęć stworzenia obozów internowania dla imigrantów bez ważnych dokumentów pobytowych. Dodał jednak, że lepsza nazwą byłyby "obozy tranzytowe", bo imigrantom czekającym w nich na wydalenie z Francji zapewniono by - jak podkreślił - "relatywny komfort".

Według prognoz jednego z nadsekwanskich instytutów opinii publicznej, opublikowanych w dzienniku "Le Figaro", w drugiej turze wyborów parlamentarnych zdecydowanie wygra dotychczasowy, konserwatywny szef państwa Jacques Chirac, a zaraz potem - w czerwcowych wyborach parlamentarnych nad Sekwaną wielki sukces odniosą umiarkowanie partie prawicowe.

foto Archiwum RMF

08:55