17 milionów złotych – tyle przez ostatnie cztery lata zebrała fundacja Jolanty Kwaśniewskiej „Porozumienie bez barier”. Wydatki na cele charytatywne były tymczasem dwukrotnie mniejsze – ustalili reporterzy RMF.

Poza tym zdaniem Jerzego Urbana były naciski na fundatorów, aby wpłacali pieniądze dla "Porozumienia bez Barier": Jest nie w porządku, kiedy z państwowej firmy, wypływają pieniądze na bal arystokracji pod patronatem First Lady za przeproszeniem. Naciskanie na Orlen, żeby wpłacało pieniądze na bal arystokracji to po prostu się nóż w kieszeni otwiera. Było naciskanie na Wróbla. WIĘCEJ

Co dzieje się więc z tymi pieniędzmi? Żona prezydenta wydaje pieniądze niezwykle oszczędnie, by nie rzec niechętnie. Tak wynika z raportów za ostatnie cztery lata, które przejrzał reporter RMF.

W 2000 roku z odsetek i darowizn pozyskała ponad 5 milionów – wydała niespełna 1,5. W ten sposób przez lata uzbierała się spora suma i w grudniu ubiegłego roku fundacja dysponowała ponad 10 milionami ulokowanymi na kontach i w papierach wartościowych.

Z raportów nie dowiemy się natomiast, kto przekazywał pieniądze fundacji. Jak mówi Małgorzata Harasimiuk z ministerstwa polityki społecznej, nie ma obowiązku podawania informacji o darczyńcach: Nic rozporządzenie nie mówi o fundatorach, czyli o podawaniu ich nazwisk. Pozostaje jednak pytanie, po co fundacja gromadzi pieniądze, bo potrzebujących chyba nie brakuje.

"Rzeczpospolita" twierdzi, że na liście finansujących fundację Jolanty Kwaśniewskiej znajdowały się spółki zamieszane w działalność mafii paliwowej. Pośrednio pieniądze ofiarowywało jej też Laboratorium Frakcjonowania Osocza z Mielca, znane z afery finansowej, w którą zamieszani byli politycy SLD i biznesmen zaprzyjaźniony z rodziną prezydencką.