Pracownicy Białego Domu zostali ewakuowani, gdy okazało się, iż podejrzany samolot naruszył przestrzeń powietrzną w pobliżu siedziby prezydenta USA. Alarm, jak tylko okazało się, że jest fałszywy, odwołano, a personelowi pozwolono wrócić do pracy.

Fałszywy alarm wywołał samolot, który nadmiernie zbliżył się do strefy zakazu lotów nad Białym Domem. Kontroli lotów wdało się przekonać pilota maszyny, by zawrócił. Samolot odleciał w południowo-wschodnim kierunku.

Wszystko wskazuje, że był to przypadek. Takie incydenty już wcześniej się zdarzały. Piloci żalą się, że ograniczenia wprowadzone po 11 września nie są do końca jasne. Ale oczywiście służba bezpieczeństwa nie chciała ryzykować.

George'a W. Busha nie było w momencie incydentu w Białym Domu. Od wtorku amerykański przywódca jest z wizytą w Wielkiej Brytanii.

18:25